Od początku było coś nie tak

Wczorajszy start FireFly Alpha od początku nie szedł tak jak trzeba. Na znanym czytelnikom, płatnym forum pojawiły się zdjęcia osoby oglądającej start z samolotu. Widać na nich wyraźnie że rakieta ma spore problemy z rozpędzeniem się – od samego początku silniki nie dawały pełnego ciągu. Jak oglądaliście start na żywo to około 1:27 ktoś monitorujący start mówi „nadal nie naddźwiękowa”. Zgodnie z planem lotu, rakieta miała osiągnąć MACH 1 około 20 sekund wcześniej.

Druga ciekawostka to podobno dość ciekawe rozwiązanie techniczne silników Reaver 1 – mogą one zmieniać kierunek ciągu tylko w jednej płaszczyźnie. Oznacza to że awaria nawet jednego z siłowników powoduje utratę kontroli nad rakietą bo pozostałe trzy nie są w stanie skompensować tego. Zresztą sam silnik jest też bardzo ciekawy – to pierwszy w historii silnik napędzany kerozyną działający w reżimie „tap off” – czyli zamiast osobnej komory spalania do napędzania turbosprężarki, używa się do tego gazów z głównej komory spalania. Upraszcza to trochę konstrukcję silnika a jednocześnie znacząco komplikuje konstrukcję samej komory spalania (bo musi mieć osobne ujście gorących gazów poza samą dyszą). Ciekawe jaki wpływ miała ta nietypowa konstrukcja na wczorajsze problemy z ciągiem?

Mówiąc inaczej – głównym problemem tego lotu był mniejszy niż zakładano ciąg silników. Podobno to nie był jeden silnik który miał mniejszy ciąg, ale co najmniej dwa (możliwe że rakieta zredukowała ciąg innego silnika by skompensować problemy z jednym). Nawet jakby nie utracono kontroli nad rakietą, to po separacji drugi stopień by nie dał rady osiągnąć orbity bo separacja była by zdecydowanie za nisko i przy zbyt małej prędkości. Utrata kontroli mogła wcale nie być związana z jakąkolwiek awarią, możliwe że po prostu model atmosfery jaki komputer miał i wg. którego regulował ciąg i położenie rakiety nie zgadzał się z tym co było naprawdę. Rakieta była znacznie niżej a to oznacza że opory powietrza były znacznie większe niż powinny być w tym momencie lotu. Jeżeli komputer zakładał że 2:14 od startu będzie na tyle wysoko że opory powietrza będą pomijalne, to utrzymanie kontroli nad rakietą mogło być niemożliwe. Ciekawe co nam FireFly powie jak już znajdą przyczynę awarii…

Marek Cyzio Opublikowane przez: