Piątkowo o akumulatorkach

Winny jestem wam wyjaśnienie o co chodzi z tymi akumulatorkami systemu FTS (Flight Termination System) rakiety SLS więc już piszę…

Po pierwsze – system FTS jest w pełni autonomiczny. Nie jest podłączony do żadnych źródeł zasilania reszty rakiety. Jednak ma kilka „wejść”. Jednym z nich jest sygnał który go uruchamia i wyłącza, choć z tego co rozumiem to nie jest to jakiś prosty sygnał binarny ale zakodowana wiadomość. Drugie „wejście” to sygnał od rakiety że się rozlatuje. Komputer sterujący rakietą może wysłać do FTS informację żeby tenże zlikwidował rakietę. Poza tym FTS wyposażony jest w anteny i można mu wysłać sygnał zniszczenia w ten sposób. FTS ma także nadajnik / nadajniki którymi może się komunikować z range safety – np. wysyłać informacje diagnostyczne lub wysłać informację że rakieta poprosiła o bycie zniszczoną.

Druga sprawa – SLS robi się bardzo zimny, więc FTS ma własne grzejniki które pilnują by akumulatory i elektronika była w bezpiecznym zakresie temperatur. Jak sobie możecie wyobrazić jest to energetycznie dość kosztowne.

I właśnie tu jak się to mówi „leży pies pogrzebany” (okropne powiedzenie). Każdy test tankowania SLS to zużycie sporej ilości energii z akumulatorów. Dlatego Range Safety czeka z decyzją – to czy akumulatory będą wystarczająco naładowane by pozwolić na następną próbę startu będzie wiadomo dopiero po następnej próbie tankowania. Jednak dziś pojawiła się informacja że z dużym prawdopodobieństwem akumulatory mają wystarczający poziom naładowania by obsłużyć jeszcze jedną próbę tankowania i próbę startu we wrześniu.

Zakładając że udało się zlikwidować przecieki wodoru i nic innego się nie popsuje i że nadchodzący huragan Fiona skręci i nas ominie, to start SLS 27 września wydaje się prawdopodobny.

Aha – to „klasyczny” FTS. SpaceX używa nowszej wersji która poza tym wszystkim ma odbiorniki GPS i system kontrolujący czy rakieta znajduje się w zdefiniowanym „bezpiecznym” korytarzu lotu. No i jakby rakieta zdecydowała wyjść z tego korytarza, to system ją „likwiduje”. Jak sobie możecie wyobrazić całe rozwiązanie jest znacznie bardziej skomplikowane, by z jednej strony nie zlikwidować rakiety bez powodu a z drugiej nie zawieźć gdy rakieta rzeczywiście postanowi zboczyć z kursu.

I jeszcze drugie Aha – w przypadku rakiet załogowych, FTS najpierw wysyła sygnał do systemu ratowania astronautów i likwiduje rakietę dopiero jak kapsuła jest wystarczająco daleko od niej.

Marek Cyzio Opublikowane przez: