Ciekawe zdjęcie od NASA pokazujące wnętrze budynku VAB, a konkretnie jednej z jego czterech hal. Widać jak NASA powoli instaluje olbrzymie, niesamowicie ciężkie i jeszcze bardziej kosztowne platformy, które pozwolą pracownikom na dostęp do rakiety SLS na różnych poziomach. Rakieta jak wiadomo będzie składana pionowo – w ten sposób jest drożej i trudniej. Niestety wymuszają to rakiety pomocnicze na paliwo stałe – są one tak ciężkie że można je poskładać tylko pionowo. W ten sposób NASA buduje rakietę która będzie wynosiła początkowo 70 ton na niską orbitę Ziemi kosztując od $8000 do $40000 za kilogram (w zależności od tego jak policzymy cenę startu rakiety). Ta pierwsza liczba nie jest zła – to „tylko” 2-3 razy więcej niż życzy sobie SpaceX. Jednak biorąc pod uwagę wszelkie koszty zaprojektowania SLS, cena za start jest bliższa tej drugiej liczby. I jako podatnik zastanawiam się – jak można pozwolić na takie marnotrawstwo pieniędzy? Nie dziwię się krytykom programu SLS – cele NASA są skoncentrowane na zapewnieniu wymaganego przez kongres udźwigu oraz bezpieczeństwa dla załogi bez martwienia się o koszty.
Przyznam się że coraz bardziej skłaniam się ku propozycjom niektórych senatorów zachwyconych sukcesem komercyjnych lotów bezzałogowych do ISS oraz dotychczasowymi sukcesami programu komercyjnych lotów załogowych – NASA zamiast budować samemu SLS, powinna rozpisać przetarg i pozwolić firmom prywatnym zaprojektować i wybudować rakietę czy też cały system zapewniający realizację planów. Niestety nie ma na co liczyć na taki zwrot akcji – zbyt wiele miejsc pracy jest opłacane przez program SLS w zbyt wielu stanach. A to powoduje że kongresmeni czy senatorowie głosujący za zatrzymaniem tego programu mogą się pożegnać z reelekcją. Dlatego SLS będzie kontynuowane niezależnie od tego jaki prezydent pojawi się w Waszyngtonie w przyszłym roku.