Wygląda na to że jednak opóźnienia w lotach będą większe niż pierwotnie zakładano. Najnowsze plotki wskazują na to że pierwszy lot F9 po czerwcowej awarii będzie z Kalifornii i będzie to ostatni egzemplarz F9 v1.1 wynoszący satelitę JASON. Rakieta podobno już pojechała do Kalifornii na wymianę wsporników. Start F9/JASON planowany jest na koniec października tego roku. Pierwsze loty z KSC/CCAFS będą dopiero w listopadzie. SpaceX planuje narzucić duże tempo lotów – jeden strzał co dwa tygodnie – w ciągu dwóch miesięcy planują wystrzelić co najmniej 5 rakiet. I to wszystko z LC-40 – LC-39A nie będzie gotowa do startów w tym roku.
Analiza planów NASA wskazuje na to że misja CRS-8 nie może polecieć wcześniej niż w ostatnich dniach września, jako że do 26 września miejsce do przycumowania będzie zajęte przez japoński HTV-5. Drugą graniczną datą jest 6 grudnia, kiedy to do ISS ma przycumować Cygnus. Jednak Cygnus cumuje do portu N1, więc nie przeszkadza to Dragonowi, który używa N2. Z tego wynikało by że misja CRS-8 poleci albo na początku listopada, albo dopiero w lutym (w slocie obecnie planowanym na CRS-10 – 15 lutego do 15 marca). Ustawienie stacji względem słońca uniemożliwia cumowanie w datach 28 października do 3 listopada, w związku z czym podejrzewam że CRS-8 poleci gdzieś w okolicach 8-9 listopada i że będzie to jednocześnie pierwszy lot F9 z KSC/CCAFS po awarii jak i pierwszy lot F9 v1.2. I bardzo prawdopodobne jest że będzie to także pierwsza próba lądowania na LC-13 (a.k.a. LC-1). Oznacza to także że planowane daty CRS-9 i CRS-10 obsuną się bardzo – CRS-9 pewnie zajmie miejsce CRS-10.