O tym dlaczego był to szczególny start i co wyniosła w kosmos Delta IV Heavy można przeczytać tutaj. A wyglądało że się dziś nie uda! Zerwałem się dziś rano o 5 i pojechałem na moje zwykłe miejsce obserwowania startów rakiet – drogę 401 w Port Canaveral (ciekawscy gdzie to jest mogą zajrzeć do EXIF’ów dużych zdjęć – są koordynaty). Było bardzo dużo ludzi, trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania. Ale jakoś mi się udało, rozstawiłem sprzęt i zacząłem próbować zrobić jakieś zdjęcie. Niestety ciemność, słaby obiektyw i statyw na którym wszystko się trzęsie nie są kompatybilne i zdjęcia za bardzo nie wychodziły:
Delta IV Heavy z NROL-15 stoi na platformie startowej. 6:02 AM.
Dołączył do mnie znany czylenikom tego blogu Russell z nieodzownym (i niezwykle przydatnym) skanerem radiowym na którym mogliśmy słuchać tego co sobie nadaje ULA. Niestety wiadomości nie były dobre – okazało się że mamy problem – start przesunięto, bo jakiś zaworek sprawiał kłopoty. W związku z czym wszyscy czekający mogli obejrzeć przepiękny wschód słońca nad CCAFS:
Wschód słońca nad CCAFS, po lewej Eastern Processing Facility
Czekając na start usłyszałem polski język! Okazało się że obok nas zaparkowała rodzina z Polski, z Białegostoku (których serdecznie pozdrawiam!) spędzająca trzytygodniowe wakacje na Florydzie.
Nagle pojawiła się wiadomość że rakieta jednak nie poleci tego dnia. Zebrałem szybko całe manatki, wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. Ale nie ujechałem daleko – mój znajomy Russell zadzwonił do mnie, że jednak ULA zmieniła zdanie i rakieta poleci o 6:50. Zawróciłem i pognałem spowrotem na miejsce. Zaparkowanie było jeszcze trudniejsze, ale jakoś mi się udało i dobiegłem przed czasem. Niestety rakieta znowu odmówiła posłuszeństwa i jakiś (tym razem inny) zaworek się zaciął czy też nie dostatecznie szybko zamknął. Więc rozpoczeliśmy koczowanie – niektórzy ludzie się opalali, inni spali w samochodach, jeszcze inni rozmawiali. Na Banana River pojawiały się delfiny i krowy morskie. Pływał także jakiś rybak który łapał coś do klatek (krewetki? kraby?), ale nie wyglądało żeby miał szczególnie udany połów
Poranne zdjęcie rakiety z zepsutym zaworkiem
Rybak z klatkami na coś
Koczowanie trwało aż do 9:15 – trzy godziny!!!! Ale w końcu nastąpiło odliczanie i zapłon silników. Na zdjęciach poniżej można zobaczyć ciekawostkę o której pewnie niewiele osób wie – w momencie uruchomienia silników wokół rakiety następuje mała eksplozja – zapłon silników następuje dopiero po tym jak rozpędzą się sprężarki co powoduje że wokół rakiety unosi się chmura wodoru. I przy zapłonie mamy małą eksplozję.
Zapłon silników i eksplozja chmury wodoru wokłó rakiety
Silniki już pracują a wodór wokół rakiety nadal się pali
Silniki na pełnej mocy a ostatnie resztki wodoru się dopalają
W końcu nastąpił liftoff i Delta IV Heavy napędzana trzema silnikami RS-68A ruszyła majestatycznie w podróż w kosmos:
Liftoff – Delta IV Heavy z NROL-15
Russell powiedział swoje sakramentne „tower cleared!”
Delta IV Heavy unosi się z platformy LC-37
Delta IV Heavy a poniżej platforma LC-37
Przekroczyła prędkość dźwięku
Najcięższy w historii satelita szpiegowski poleciał dziś w kosmos