SpaceX się skarży że FAA przesunęło oczekiwany czas wydania licencji na następny lot Starship z połowy września na połowę listopada. Powodu znacie – złamanie przez SpaceX norm wypuszczania wody przemysłowej do środowiska. Oczywiście SpaceX twierdzi że nic nie zrobili i że wszystko jest zgodnie z przepisami. Jak jest naprawdę – trudno powiedzieć. Ale faktem jest że ten najnowszy post jest delikatnie mówiąc tendencyjny i nie wiem co ma na celu osiągnąć. Wystraszyć FAA na pewno nie wystraszy. Zwiększyć naciski na FAA żeby wydała szybciej decyzję – podejrzewam że będzie odwrotny skutek. Wkurzyć fanatyków SpaceX? Już od dawna są wkurzeni. Zadowolić Muska? To napewno.
Bardzo mnie martwi ten post, bo pokazuje że Musk ma coraz większe problemy mentalne i że te problemy nie tylko dotykają X (o czym wiemy) i Tesli (o czym też wiemy) ale także SpaceX. Długo wierzyłem że Gwynne jest jakoś w stanie odizolować SpaceX od tego co się dzieje Muskowi ale ten post wyraźnie pokazuje że tak nie jest. A to bardzo niedobrze.
Taka ciekawostka – w pozwoleniu na starty Starship z KSC, SpaceX uważa wodę która będzie się lała z „prysznica” za wodę techniczną i planuje tak zbudować platformę by ta woda nie uciekała do środowiska (podobnie jak to jest na innych platformach). Oczywiście to możliwe tylko w pewnym zakresie jednak daje się to zrobić jeżeli od początku projektujemy platformę z planem używania wody. Pewnie druga platforma w Boca Chica tak będzie zbudowana, ale jak widać obecna albo nie daje się przerobić albo po prostu uznano że nie ma to sensu bo i tak FAA wyda zgodę.
Już pisałem że moim zdaniem cały ten bałagan to niepotrzebne lanie wody (sic). Wcześniej czy później SpaceX dostanie zgodę bo innej opcji nie ma a używanie wody do tłumienia fal akustycznych na platformach startowych ma długą tradycję i to że SpaceX się trochę tego wyleje na okoliczny teren to nie jest jakiś koniec świata. Tak, ta woda nie jest czysta (pomimo twierdzeń firmy) ale nie jest też pełna trucizn jak to próbują twierdzić „zieloni”. Jednak antagonizowanie FAA i robienie niepotrzebnej rozróby to nie jest najlepszy sposób na przyspieszenie procesu. Dużo lepiej było by użyć lobbyingu w kongresie. Teraz FAA jest postawiona między młotem a kowadłem – zanim wyda zgodę na start musi bardzo dokładnie sprawdzić czy nie doszło do naruszenia zasad ochrony środowiska i czy jeżeli to nastąpiło to SpaceX zrobił to przypadkowo czy raczej celowo i czy istnieje prawdopodobieństwo że takie naruszenia będą się powtarzać a jeżeli tak to co SpaceX musi zmodyfikować by zmniejszyć wpływ rakiety na środowisko. I to zajmie do listopada a pewnie jeszcze dłużej.