Zeszłotygodniowe obietnice Elona Muska o tym że do końca tygodnia poinformuje nas o przyczynach awarii niestety się nie spełniły. Nadal nic nie wiadomo. I to nie dlatego że SpaceX coś przed nami ukrywa – po prostu oni sami nadal nie wiedzą co się dokładnie stało. Dane telemetryczne pokazują jednoczesną awarię wielu czujników oraz błędne działanie systemów na podstawie tych błędnych danych. Ale awaria czujników i to błędne działanie nie powinno było doprowadzić do takiej katastrofy (choć misja i tak była by stracona). No i oczywiście nikt nie wie dlaczego kilka czujników wysiadło jednocześnie. Wiadomo tylko że problem był z drugim stopniem rakiety i ani pierwszy stopień, ani ładunek (Dragon + bagażnik) nie wykazywały żadnych problemów w czasie lotu.
Jak pisałem wcześniej, SpaceX miał dość poważny problem z przymocowaniem Dragona/bagażnika do ostatniego stopnia rakiety. Jedna z możliwych teorii wskazuje na to że pewien drobny błąd jaki mógł wystąpić podczas dokonywania zmian konstrukcyjnych w ostatnim momencie by wszystko się trzymało razem mógł być przyczyną tej awarii. Jednak to tylko jedna z teorii, firma podobno nadal porównuje różne możliwe fault trees (jak to będzie po Polsku?) z danymi pomiarowymi i jak na razie żadne z tych drzew nie pasuje idealnie do danych, choć podobno jest jedno które pasuje lepiej niż inne.
Jedyne co na pewno wiadomo to to że podobnie jak w większości katastrof samolotów, to nie była pojedyncza awaria, ale cały ciąg bardzo nieprawdopodobnych zdarzeń. Czyli mówiąc językiem inżynierów „kompletny brak szczęścia”…
P.S. Inna z teorii zakłada że czujniki działały prawidłowo i raportowały awarię czegoś innego i że system używający tych czujników działał prawidłowo, niestety nie był w stanie zniwelować przyczyn tej awarii czegoś innego.
P.P.S. Ktoś słusznie zauważył że SpaceX jeszcze nigdy w takim upale i wilgoci nie wystrzeliwał rakiety. Temperatura powietrza i wilgotność były tego dnia rekordowe. Nie wiadomo czy miało to jakikolwiek związek z awarią.