NASASpaceFlight opublikowała dziś artykuł podsumowujący obecny stan prac oraz plany SpaceX związane z komercyjnymi lotami załogowymi. Jest w nim troszkę nowości dzięki wczorajszej sesji na Space Expo (które się właśnie odbywa). Przedstawiciel SpaceX (Garrett Reisman) powiedział że oszczędność pieniędzy nie jest jedynym powodem dla którego firma ląduje pierwszymi stopniami Falconów 9. Każdy „reentry burn” jest tak wykonywany by symulować wejście w atmosferę Marsa. Warunki panujące na dużej wysokości nad Ziemią są analogiczne do tego, co statek kosmiczny doświadczy lądując na Marsie. Firma daje dane z każdego wejścia F9 w atmosferę w prezencie NASA JPL. Dzięki tym danym marsjańska misja Dragona za dwa lata będzie obarczona znacznie mniejszym ryzykiem.
Ale wracając do lotów załogowych, oto harmonogram:
- w zeszłym roku odbyło się „Launch Site Operational Rediness Review” czyli weryfikacja procedur naziemnych jakie będą używane w czasie lotów załogowych
- w tym roku czeka nas „Crew Launch Site Operational Rediness Review” – to samo co powyżej ale związane z załogą.
- ważnym testem w tym roku będzie ECLSS (Environmental Control and Life Support System) – test systemów podtrzymywania życia w kapsule. SpaceX buduje kapsułę którą postawią w Hawthorne, CA, zamkną jej klapę z woluntariuszami w środku i przez kilka dni będą oni w niej siedzieli symulując normalną misję. Współczuję… Siedem osób w małej przestrzeni przez kilka dni robiąc kupy i siku do torebek…
- następnym krokiem milowym jest Delta CDR 2
- po Delta CDR 2 firma rozpocznie testowanie systemów manewrowych załogowego Dragona oraz certyfikację skafandrów.
- certyfikacja skafandrów będzie w stylu SpaceX – wsadzą wolontariuszy do skafandrów i zamkną ich w komorze próżniowej
- następnym krokiem milowym będzie FTWCCR – Flight Test Without Crew Certification Review – NASA zaaprobuje wtedy plan pierwszego lotu certyfikacyjnego – ten ma być bez załogi
- pierwszy z serii dwóch lotów certyfikacyjnych planowany jest na drugą połowę przyszłego roku. Lot będzie miał plan typowy dla lotu załogowego – kapsuła przycumuje do ISS, załaduje się do niej trochę towaru a następnie wyląduje ona w Pacyfiku. W czasei tego testu wszelkie procedury będą odbywały się tak, jakby na pokładzie była załoga – z symulowanym usadzeniem astronautów w kapsule itp. To oznacza że do połowy przyszłego roku LC-39A musi mieć gotową wieżę załogową.
- następnym krokiem będzie certyfikacja spadochronów – SpaceX będzie musiał wykonać kilka testów zrzucania symulatora kapsuły z samolotu z rożnymi scenariuszami awaryjnymi. Część z tych testów już się odbyła, ale do certyfikacji potrzebnych jest kilka więcej
- ostatnim krokiem przed testowym lotem załogowym będzie „In flight abort test” – test ratowania astronautów (i kapsuły) w czasie lotu Falcona 9 a dokładnie w czasie Max Q. Pierwotnie planowano użycie Falcona 9R (tego z trzema silnikami) do tego testu, jednak modyfikacje platformy startowej związane z nową wersją rakiety spowodowały że F9R nie da się już wystrzelić ani z Vandenberg ani z CCAFS i trzeba użyć prawdziwego Falcona 9. Firma oczywiście planuje użycie jednego z używanych pierwszych stopni a co więcej także lądowanie tym pierwszym stopniem po teście. Test ten ma się odbyć w trzecim kwartale 2017.
- kulminacją całego programu będzie pierwszy załogowy lot będący jednocześnie drugim lotem certyfikacyjnym. Ten jest planowany na końcówkę 2017.
- po tym wszystkim NASA przeglądnie wszelkie dane z lotów i wyda certyfikację. Dopiero wtedy SpaceX będzie mógł rozpocząć transport astronautów NASA (a także rosyjskich kosmonautów) do ISS.
Jednak to nie koniec. SpaceX będzie nadal pracował nad lądowaniem bez użycia spadochronów. I w którymś momencie wystąpi o certyfikację NASA na taki sposób lądowań. Nie nastąpi to raczej w czasie zakontraktowanych sześciu lotów do ISS, ale pewnie będzie powtórka tego programu (tak jak z lotami bezzałogowymi) i wtedy SpaceX zaoferuje tą opcję.