Jak czytelnicy pewnie już wiedzą, udało się potwierdzić istnienie fal grawitacyjnych. To wielkie odkrycie – z jednej strony możemy się czuć jak pan Hertz który potwierdził istnienie fal elektromagnetycznych wynikających z równań Maxwell’a. I od razu możemy snuć paralele – tak jak od czasu odkrycia fal elektromagnetycznych dokonaliśmy wielkich postępów w ich użyciu i nie wyobrażamy sobie życia bez nich, tak teraz powinien nastąpić gwałtowny postęp w dziedzinie fal grawitacyjnych i za kilkanaście a może kilkadziesiąt lat będziemy mieli grawitacyjną komunikację, a może nawet grawitacyjne kuchenki (takie mikrofale na grawitację). No i oczywiście grawitacyjne masery 😉 Niestety nie należy się tego raczej spodziewać – pomimo że wiemy o istnieniu fal grawitacyjnych prawie 100 lat, to dopiero teraz udało nam się potwierdzić ich istnienie. I to nie tylko dzięki zbudowaniu niesamowicie czułych detektorów, ale także dzięki temu że 1.3 miliarda lat temu dwie olbrzymie czarne dziury zdecydowały się połączyć i w czasie tego procesu poważnie zafalować nasz wszechświat. W związku z czym szanse na zbudowanie detektora fal grawitacyjnych które jesteśmy w stanie wytworzyć za pomocą dostępnych nam energii jest raczej nierealne i co gorsza podstawowe zasady fizyki wskazują na to że realne nigdy nie będzie. Dlatego nie ma się co tym odkryciem podniecać, choć oczywiście powinniśmy się z niego cieszyć – radia grawitacyjnego raczej nie będzie, ale coraz lepsze detektory fal grawitacyjnych mogą pozwolić nam w obserwacjach kosmosu. A może nawet w wykryciu sygnałów od bardziej zaawansowanych cywilizacji, które dysponują techniką pozwalającą na ich generowanie? Ta ostatnia możliwość jest bardzo ciekawa – możliwe że zaawansowane cywilizacje porozumiewają się za pomocą fal grawitacyjnych i w końcu będziemy w stanie usłyszeć ich transmisje. Możliwe też że jedyne co wykryjemy to grawitacyjny szum powstały z miliardów zdarzeń o podobnej magnitudzie jak to zderzenie czarnych dziur.