No właśnie. Jednym z najbardziej niepokojących aspektów dzisiejszej eksplozji Starship jest pył jaki powstał z izolacji termicznej. Taki sztuczny azbest rozpylony na przestrzeni wielu kilometrów. Lepiej tego nie wdychać co będzie trudne bo posprzątanie tego jest niemożliwe. Wiatr wiał z południowego zachodu więc chmura tego syfu poszła nad Texas. Spodziewam się ciekawych komplikacji dla SpaceX – to świństwo jest silnie rakotwórcze.
A poza tym to rakieta wybuchła na moment przed uruchomieniem silników – w czasie doprowadzania zbiorników do ciśnienia roboczego. Co tam wybuchło – za wcześnie by spekulować. Wiadomo że walnęło w komorze ładunkowej czyli winne będzie coś związane z tymi zbiornikami na szczycie (header tanks) ale czy to sam zbiornik ciekłego metanu pękł, czy rury do niego doprowadzające, czy raczej jakiś COPV których jest tam sporo – to dowiemy się za jakiś czas. Tak samo jak tego co było bezpośrednią przyczyną – błąd wykonania czy błąd projektu rakiety. Na razie za wcześnie by nawet spekulować co dokładnie się stało. Jedyne co wiemy to że nastąpiła dość znacząco energetyczne rozszczelnienie się tego małego zbiornika ciekłego metanu które następnie spowodowało uszkodzenie głównego zbiornika ciekłego tlenu, małą eksplozję a następnie uszkodzenie reszty zbiorników i dużą eksplozję.
Czekamy na zdjęcia Massey’s za dnia ale można spodziewać się sporej demolki – eksplozja Starship była bardzo energetyczna i raczej wszystko w okolicy jest zniszczone.
Ten dzisiejszy wybuch daje nam jakiś punkt odniesienia do tego co może się stać jeżeli cały zestaw (Starship + booster) wybuchnie na platformie. W odróżnieniu od rakiet napędzanych kerozyną (które eksplodują efektownie ale raczej mało energetycznie), ciekły metan i tlen mają troszkę więcej czasu na wymieszanie się przed zapłonem. O tym ile jest tam paliwa i utleniacza nie wspomnę.
W strasznych bólach rodzi się ten Starship. Po awarii #7 wydawało nam się że gorzej nie może być. #8 pokazał że się myliliśmy. #9 był następną porażką, ale przynajmniej nic nie wybuchło. Oczekiwaliśmy że #10 w końcu zrealizuje cele #7 i program pójdzie do przodu. A tu mamy eksplozję w czasie testu – i co ciekawe nie spowodowaną przez silniki.
Właśnie – we wtorek Starship miał test jednego silnika – kto wie czy to właśnie wtedy nie pojawiło się jakieś pęknięcie na spawie (jak wiecie to „modny” problem w SpaceX ostatnio).
To nie zatrzyma programu ale go na pewno opóźni. w przypadku normalnej firmy przewidywał bym parę lat opóźnienia. W przypadku SpaceX spodziewam się zobaczyć lot #10 (tyle że z boosterem 37) gdzieś pod koniec lata tego roku. SpaceX pewnie będzie ryzykował i użyje platformy startowej do testów statycznych 37 podczas gdy stanowisko w Massey będzie odbudowywane. Aby tylko #37 nie wybuchł…