Rakieta za 169M euro

A raczej tyle pieniędzy może dostać każda z pięciu europejskich firm które wybrała ESA. Ale to nie takie proste. ESA będzie teraz prosiła rządy krajów w których każda z tych firm jest zarejestrowana o to by włożyły do wspólnego koszyka odpowiednią ilość kasy. I dopiero jak się ta kasa pojawi, to ESA podpisze kontrakty z wybranymi firmami. Czyli mówiąc inaczej – polscy podatnicy nie będą sponsorowali niemieckiej firmy a niemieccy polskiej. To nowość – dawniej było odwrotnie – najpierw kraje się dokładały do budżetu ESA, a potem agencja szukała rozpaczliwie kogoś w danym kraju, kto mógłby zrobić coś za pieniądze jakie dostała. I np. dzięki temu pierwszy stopień Ariane 6 oraz jej silniki są budowane we Francji, bo Francuzi włożyli do wspólnego budżetu najwięcej kasy. Na drugim miejscu są Niemcy, więc drugi stopień Ariane 6 budowany jest w Niemczech. teraz ma być inaczej. ESA wybrała pięć firm – dwie z Niemiec (Isar Aerospace i Rocket Factory Augsburg), jedną z Francji (MaiaSpace), jedną z Hiszpanii (PLD Space) i jedną z Wielkiej Brytanii (Orbex) – ta ostatnia pewnie dlatego że pomimo że UK już nie jest w EU, to nadal partycypuje w ESA. No i teraz trzeba wynegocjować od rządów tych czterech krajów odpowiednie zwiększenie wpłat do ESA by ta potem mogła te pieniądze dać w/w firmom.

Z tych pięciu najwyżej do tej pory poleciała PLD Space – parę lat temu firma wystrzeliła rakietę suborbitalną. Na drugim miejscu jest Isar Aerospace którego rakieta rozbiła się w czasie próby startu na orbitę. Rocket Factory Augsburg jak na razie tylko osiągnął spektakularną eksplozję na platformie testowej. MaiaSpace i Orbex są raczej na etapie ładnych animacji choć obie firmy intensywnie pracują nad swoimi rakietami.

Najciekawsze rozwiązanie ma oczywiście MaiaSpace (oczywiście bo jej właścicielem jest ArianeGroup) – rakieta ma być napędzana metanem i pierwszy stopień ma być wielokrotnego użycia, ale dokładnie w jaki sposób to nie za bardzo wiem – pierwszy stopień ma korzystać z trzech silników Prometheus i nie jest jasne w jaki sposób ma się udać zmniejszenie ciągu jednego z nich do wartości która pozwoli wylądować na barce.

Isar Aerospace była o krok od sukcesu – rakieta korzysta z zapoczątkowanego przez SpaceX modelu 9/1 (czyli 9 silników w pierwszym stopniu i jeden w drugim), ciekawostką jest użycie propanu zamiast metanu, w tym momencie nie ma żadnych opowieści o ponownym użyciu pierwszego stopnia. Niestety nastąpiła awaria systemu kontroli kierunku lotu i rakieta się efektownie rozwaliła.

Rocket Factory Augsburg miał poważną awarię w czasie testu silników pierwszego stopnia i jakoś o nich ucichło od tamtego czasu. Rakieta też jest 9/1 ale ma dodatkowy, trzeci stopień. No i używa kerozyny zamiast metanu czy propanu.

PLD Space buduje rakietę w formacie 5/1. Nie ma słowa o jakichkolwiek planach odzysku pierwszego stopnia więc można założyć że nie ma takich planów. Rakieta używa „biokerozyny” (to jakaś WOKE wersja kerozyny pewnie) i ciekłego tlenu.

Orbex obiecuje rakietę napędzaną propanem, prawdopodobnie w formacie 6/1, ale za wiele szczegółów na temat tej rakiety nie ma.

Patrząc na te pięć firm, dla mnie najbardziej wiarygodna jest Isar Aerospace a za nią Rocket Factory Augsburg. W te dwie uważam że Niemcy powinni zainwestować pieniądze bo coś z tego ma szanse się wykluć. PLD Space wydaje się także dość wiarygodne z uwagi na to że mają jakieś doświadczenia w udanych startach rakiet napędzanych paliwem ciekłym ale to już wyższy poziom ryzyka. MajaSpace ma śliczne animacje i fascynujące obietnice ale bałbym się w tą firmę zainwestować, choć jej właściciel jest poważny i możliwe że doprowadzi do budowy czegoś realnego. Orbex – nawet animacji nie ma 🙁

Największe pytanie jakie mnie nurtuje to czy istnieje nisza rynkowa którą któraś z tych firm mogła by zająć i prosperować. Wszystkie te rakiety mają niewielki udźwig i co najwyżej mogą konkurować z RocketLab. A RocketLab już zauważył że rynek tych małych ładunków jest bardzo płytki i jeżeli się chce zarabiać to trzeba zbudować większą rakietę. O konkurencji z ULA, BO, czy SpaceX nawet nie ma co wspominać. Czyli mówiąc inaczej – jedynym zwrotem z inwestycji w nawet najlepszą z tych firm może prawdopodobnie być duma narodowa (my też możemy coś wysłać na orbitę). Ale szans na zarobienie pieniędzy to ja nie widzę. Niestety, w obecnych czasach jak się chce zbudować rakietę która może konkurować o lukratywne kontrakty wojskowe, to trzeba mieć wiele miliardów a nie 169 milionów.

Marek Cyzio Opublikowane przez: