Rakiety to nie klocki Lego

Od nie wiem kiedy słyszę tą mantrę – że rakiety to nie klocki Lego i że użycie elementu z jednej rakiety w drugiej jest praktycznie niemożliwe. Oczywiście obecny SLS jest trochę wyjątkiem – jego drugi stopień to ICPS czyli lekko zmodyfikowany drugi stopień od rakiety Delta IV. Ale wszyscy wiemy że to był kompromis żeby w końcu SLS poleciał, bo docelowy drugi stopień tej rakiety (EUS) jest tak opóźniony że nawet najstarsi fanatycy programu SLS nie pamiętają już kiedy miał on być gotowy.

Dla nowych czytelników lub czytelników z Alzheimerem – decyzja o dwóch wersjach rakiety SLS spowodowała konieczność budowy dwóch wież startowych z których każda kosztuje takie gozyliony dolarów że zrobienie jej z czystego złota było by tańsze. Tyle że się nie da bo wieże muszą z jednej strony być niezwykle sztywne i odporne na starty SLS a z drugiej relatywnie lekkie by dało się je wraz z SLS wstawić na transporter który ma ograniczoną nośność. A w odróżnieniu od Saturna V, SLS ma rakiety na paliwo stałe które są bardzo ciężkie. Więc inżynierowie mieli nie lada zagwozdkę by zaprojektować wieżę tak by zmieścić się w bilansie masy a jednocześnie by nadawała się ona do czegokolwiek. Z pierwszą wieżą wyszło im jakoś trochę nieszczególnie dobrze i całość się niepokojąco wygina w czasie obracania się ramienia którym będą wsiadali astronauci. Ale druga ma być lepsza (to się pewnie okaże za jakiś czas).

Problem w tym że Musk nie lubi SLS. I pomimo że po krótkim okresie głębokiej miłości nastąpiło wyjątkowo nastolatkowe rozstanie z Trumpem, to jednak ta nienawiść do SLS została głęboko zasiana w administracji Trump i rząd chce rakietę ukatrupić. Jednakże kongresmeni w swojej niewyobrażalnej miłości do pieniędzy podatników nie pozwalają na to. Nie wiadomo jak długo się uda utrzymać obecną sytuację więc zarówno Boeing (budujący EUS) jak i firma budująca wieżę gwałtownie przyspieszyły z pracami i możliwe że zdążą zakończyć (czytaj wyssać pieniądze) zanim fundusze zostaną obcięte.

I tu wchodzą na scenę dzisiejsze plotki z Xittera. Okazuje się że możliwy jest jakiś Lego-kompromis w sprawie SLS. Czyli SLS, ale z drugim stopniem który nie jest EUS, a który jakoś magicznie pasuje do obecnej wieży (w sumie ciekawe jak miało by to się stać?). Mówi się o lekko zmodyfikowanym Centaur 5 albo o skróconej wersji drugiego stopnia New Glenn. Moim zdaniem szanse na to by któryś z tych drugich stopni magicznie pasował do obecnej wieży i do SLS są zerowe, a modyfikacje istniejących będą pewnie bardziej kosztowne niż dokończenie EUS i tej nowej wieży. Więc nie spodziewam się żadnych zmian, choć znając obecną administrację wszystko jest możliwe jeżeli tylko uda się w jakikolwiek sposób zareklamować zmianę jako wielki sukces niezależnie od tego czy jest on sukcesem czy porażką na całej linii.

Największym błędem NASA było zamówienie tylko trzech sztuk ICPS zanim ULA zlikwidowało linię produkcyjną. Niestety ULA nie ma najmniejszej ochoty wznawiania produkcji ICPS a Centaur 5 ma zupełnie inną konstrukcję i zmodyfikowanie go do użycia na SLS nie będzie łatwe. No i jest troszeczkę szerszy (5.4 metra zamiast 5 metrów). O drugim stopniu New Glenn nawet nie ma co wspominać bo po prostu ma za dużą średnicę (7 metrów) i nie widzę żadnego sposobu by miał pasować do obecnej wieży startowej. Nawet jakby go magicznie skrócić. To nie klocki Lego i tym kończymy dzisiejsze dywagacje.

P.S. Booster 15 miał udany test statyczny więc teraz czekamy na to kiedy S38 pojedzie na swoje testy i od tego będzie zależało kiedy zobaczymy następny lot.

Marek Cyzio Opublikowane przez: