Aviation Week opublikował dziś artykuł (płatny) o tym jak katastrofa Falcona 9 wpływa na świat astronautyki w USA i na świecie. W sumie nie ma w nim nic specjalnie nowego czy odkrywczego poza jedną wiadomością – rozpoczęto prace nad ustawą zezwalającą ULA zakup większej ilości RD-180. Niestety awaria Falcona 9 jest czymś bardzo przerażającym dla wojska. Wojskowe satelity kosztują zwykle miliardy dolarów i nie są ubezpieczone, dlatego różnica kilkudziesięciu milionów dolarów w koszcie startu jest niezauważalna w sytuacji gdy istnieje zwiększone ryzyko utraty ładunku. Do tego straty związane z nie pojawieniem się satelity na swojej pozycji na czas mogą być znacznie większe – od śmierci żołnierzy do przegranego konfliktu wojskowego. Dlatego ta awaria Falcona 9 najprawdopodobniej spowoduje że jego szanse w wojskowych przetargach będą niewielkie i możemy się spodziewać serii wygranych ULA i Atlasa V. A to oznacza że potrzebne będą RD-180. USAF chce rozpisać komercyjne przetargi na wysłanie 5 satelitów GPS III, jednego lub dwóch SBIRS, jednego supertajnego ładunku NRO i jednego satelity DMSP.
Awaria Falcona 9 ma też bardzo przykre efekty dla finansów NASA a konkretnie pieniędzy na załogowe i bezzałogowe loty komercyjne. To że w ciągu roku NASA straciła oba sposoby dostarczania ładunków do ISS i jest teraz zdana całkowicie na łaskę i niełaskę zagranicznych partnerów będzie wodą na młyn kongresmenów chcących zabrać pieniądze firmom komercyjnym i dać je NASA na budowę SLS.
Dodatkowym zwycięzcą będzie Aerojet, który prawie na pewno dostanie pieniądze na budowę silnika AR-1 a do tego będzie miał więcej czasu na jego dopracowanie. Istnieje także spora szansa na to że kongres wydrze z rąk Lockheed-Martin plany i narzędzia niezbędne do budowy Atlasa V i przekaże je Aerojet tak, by na rynku były trzy rakiety – Vulcan, Atlas V+ oraz Falcon 9.
W sumie zwycięzcą jest także Rosja – amerykanie nadal będą pompowali dziesiątki milionów dolarów w Roskosmos oraz Energomasz kupując loty załogowe Soyuzów oraz silniki RD-180.
Wielkim przegranym jest oczywiście SpaceX. Rakiety tej firmy nie będą mogły wystartować do czasu kiedy FAA nie podpisze się pod wynikami śledztwa. A to może zająć wiele miesięcy. Oznacza to wielkie straty finansowe dla firmy oraz olbrzymie opóźnienia. Dziewiczy lot Falcona Heavy pewnie opóźni się do drugiej połowy 2016. A patrząc na to jak długo trwa badanie przyczyn awarii Antaresa (do dziś nie ma końcowego raportu!), to możemy nie zobaczyć żadnego startu Falcona 9 w tym roku.
Niesamowite jak wiele może zmienić jedna mała eksplozja…