Relatywnie nieciekawy

ArsTechnica ma dziś ciekawy artykuł o Relativity Space i rakiecie Terran R. Jest tam dużo słów, ale całość sprowadza się do jednego – Terran R jest nieciekawy. Dosłownie. O ile oryginalna rakieta Relativity Space – Terran była prawie w całości drukowana techniką 3D i przez to stanowiła interesującą alternatywę dla innych, tradycyjnie budowanych rakiet, o tyle Terran R okazuje się być przynajmniej częściowo wykonywany w tradycyjny sposób a co więcej produkowany przez poddostawców. W szczególności europejska firma Beyond Gravity (znana dawniej jako Ruag Space) która produkuje np. osłony ładunku dla Vulcan’a będzie dostarczała Relativity Space zarówno osłony ładunku jak i „półkule” zbiorników paliwa i utleniacza. I żeby było taniej to te osłony ładunku oraz „półkule” będą praktycznie identyczne z Ariane 6 (bo firma już produkuje takowe dla tej rakiety).

I to właśnie powoduje „nieciekawość” rakiety – w momencie gdy zamiast konkurować jakąś nową technologią, zaczynamy próbować konkurencji rakietą która jest nie tylko że budowana w ten sam sposób jak rakiety konkurencji ale co więcej zamiast „pionowej integracji produkcji” (na którą modę zapoczątkował SpaceX) trzeba za znaczące fragmenty rakiety zapłacić firmie zewnętrznej która musi na tym zarobić, to zaczynamy sobie zadawać pytanie jak takie coś ma konkurować na rynku. Szczególnie że drugi stopień będzie jednorazowy podobnie jak te drugie osłony ładunku.

Do tego dochodzi problem transportu – rakieta będzie średnicy Vulcana i Ariane 6 a to oznacza że nie da się jej transportować z Kalifornii drogą lądową jak F9. Relativity Space nie ma także własnych stanowisk w Texasie gdzie można by dokonywać testów statycznych rakiety. Te są planowane w Stennis Space Center, a to oznacza że rakieta będzie musiała pływać barkami przez Kanał Panamski co jest czasochłonne i drogie. Eric Berger podaje kwotę około $3.5M za jedną taką wycieczkę. Także odzysk boostera ma być „nudny” – lądowania na barce. A to oznacza że trzeba mieć barkę, miejsce w Port Canaveral, załogę itp. co znowu zwiększa koszty.

Podsumowując – nie wiadomo w jaki sposób ta rakieta ma być konkurencyjna cenowo ani z F9, ani z New Glenn że o Starship nie wspomnę. Tak, jeżeli wszystko im wyjdzie tak jak planują to pewnie będą tańsi od Vulcana i oczywiście od Ariane 6. Choć z Vulcanem to nie do końca wiadomo – w czasie mojej ostatniej wizyty w ULA panie które nas oprowadzały zaklinały się że już w najbliższym czasie ULA rozpocznie próby odzysku silników. Wg. ULA to pozwoliło by na efektywne zmniejszenie kosztu pierwszego stopnia o kilkadziesiąt procent (podejrzewam że jakieś 30-40%). Tak, silniki i awionika to 80-90% wartości boostera, ale proces ich odzysku też kosztuje więc efektywne oszczędności są znacznie mniejsze.

Cóż, w tym momencie jedyną firmą która wyraźnie próbuje zrobić coś innego jest Stoke Space, choć podoba mi się także troszkę pomysł RocketLab z osłonami ładunku. Miałem nadzieję że Relativity pokaże coś nowego co będzie konkurencyjne / inne ale wygląda na to że drukowanie 3D jednak nie jest tą technologią która zmienia rachunek ekonomiczny.

Marek Cyzio Opublikowane przez: