Relativity Space chwali się udanym testem silnika Aeon-R. Ciąg tego silnika jest o prawie połowę większy niż ciąg Merlina i mniej więcej równy połowie ciągu Raptora V3. Oczywiście używa metanu/tlenu.
Nie mam pojęcia jak wyglądają finanse Relativity Space ale podejrzewam że to wyścig z czasem jak w przypadku wielu firm z tego sektora. W tym momencie w wyścigu do zbudowania rakiety z ponownie używalnym pierwszym stopniem są cztery firmy:
- Blue Origin. Ci chyba są najbliżej i jak nic się nie walnie to jeszcze w tym roku zobaczymy lądowanie New Glenn na barce. BO ma jakieś dalekie i niesprecyzowane plany odzyskiwalnego drugiego stopnia ale nic konkretnego
- Rocket Lab – intensywnie pracują nad Neutronem a sukcesy w wystrzeliwaniu Electrona powodują że zdobycie kasy nie jest dla nich zbyt trudne. Neutron będzie dziwną rakietą – osłony ładunku będą częścią pierwszego stopnia i będą z nim wracały na ziemię. Drugi stopień jednorazowy.
- Relativity Space – Terran R będzie bardzo podobny do F9 – firma nie próbuje niczego nowatorskiego a jedynie rekreację osiągnięć SpaceX z wykorzystaniem technik produkcyjnych pozwalających na osiągnięcie niższej ceny jednostkowej przy niewielkiej produkcji. Zdobycie kasy jest dla nich trudniejsze niż dla RocketLab, ale prawie udany test Terrana pokazał że wiedzą co robią.
- Stoke Space – ta firma poszła na całość. Ich rakieta od początku projektowana jest jako w pełni wielokrotnego użycia. Zastosowali nowatorskie i bardzo nietypowe rozwiązania. Widzę duże ryzyko że im to może nie wyjść ale jak im wyjdzie to nawet Elon będzie zdumiony. Szczególnie ten pomysł z semi-aktywnym hamowaniem w atmosferze za pomocą silników wykorzystujących energię z nagrzewającej pojazd plazmy – tego dotychczas nikt nie próbował i teoretycznie wydaje się to genialnym rozwiązaniem.
- Jest też oczywiście Firefly który buduje Alpha / MLV ale to będzie jednorazowa rakieta której głównym celem jest niezawodność a koszt każdego startu jest drugorzędny. Nie zauważyłem żeby mieli jakiekolwiek plany wielokrotnego używania swojej rakiety. Raczej koncentrują się na prostocie i niezawodności konstrukcji. Trochę jak te jednorazowe szybowce jakie produkowano w czasie WWII – nie każdy samolot musi być w stanie się ponownie wzbić w powietrze, czasem jeden lot wystarczy pod warunkiem że jest to tanie i niezawodne.
Jest też pełno różnych mniejszych foremek próbujących uszczknąć okruszki z tortu ale tak naprawdę to w tym momencie poza SpaceX i ULA w USA liczą się tylko te wyżej wymienione (chyba że mi się ktoś zapomniał?).