Firma planuje w końcu zacząć łapać rakiety w powietrzu. Ale jeszcze nie następny lot. Jednocześnie powstała nowa wersja Electron’a – rakieta jest o pół metra dłuższa co pozwala na zabranie trochę więcej paliwa i zniwelowanie wpływu dodatkowej masy niezbędnej na osłony termiczne. Właśnie – Electron będzie na całej swojej długości pokryty jakimś egzotycznym materiałem chroniącym carbon fiber przed nadmiernym nagrzewaniem się. Jak pewnie pamiętacie z wcześniejszych postów carbon fiber bardzo nie lubi być nagrzewany – żywica która wiąże włókna nie jest odporna na wysokie temperatury. Dlatego rakieta ma być pokryta warstwą czegoś co RocketLab określa jako „kompozyt grafitowo – aerożelowy”.
Druga nowość to zmiana planów odzysku rakiety. Pierwotnie planowano że helikopter złapie rakietę w locie i zaniesie ją na statek który potem ją przywiezie do portu. Teraz firma planuje użycie większego helikoptera z dodatkowymi zbiornikami paliwa które mają umożliwić powrót na ląd bez użycia statku. RocketLab uznał że statek jest zbyt kosztowny.
No i najważniejsze – w odróżnieniu od SpaceX, RocketLab przewiduje że wiele z misji będzie leciało jednorazową rakietą – powodem jest bardzo mały udźwig Electrona co powoduje że wiele z misji wymaga pełnych możliwości rakiety. Podejrzewam że chodzi o dodatkowe kilogramy związane z osłonami termicznymi, spadochronami ale także o bardziej płaską trajektorię lotu pierwszego stopnia, bo w odróżnieniu od Falcona 9, Electron nie używa silników po separacji więc nie musi trzymać zapasów paliwa na to.
Pamietam jak RocketLab zaczynał prace nad Electronem, to tłumaczyli że wielokrotne użycie nie ma sensu w przypadku tak małej rakiety. Okazuje się że jednak ma sens i że nie każda misja w pełni wykorzystuje ograniczony udźwig i można zmieścić dodatkowe kilogramy by dało się ponownie użyć rakiety.
Ciekawe co na to Virgin Orbit – czy oni też pracują nad czymś co by się dało odzyskać?