AviationWeek twierdzi że w 2016 roku pojawi się jednocześnie kilka systemów wystrzeliwania rakiet z powietrza. Najmniejszym z nich jest ALASA – system opracowany przez Boeinga – wykorzystuje on samolot F-15 i pozwala na umieszczenie na niskiej orbicie okołoziemskiej małych (do 100 funtów) satelitów w cenie $1M za strzał. Całe rozwiązanie opiera się trochę na broni antysatelitarnej ASM-135 (tam też użyto F-15). Samolot będzie leciał z prędkością MACH 0.92 pod kątem 70 stopni i na wysokości 42 tysięcy stóp. Rakieta jest dość ciekawa, jako że ma silniki z przodu:
Silniki są napędzane jednoskładnikowym paliwem ciekłym – mieszaniną podtlenku azotu i acetylenu.
Drugim systemem, którego pierwsze testy mają się także odbyć w 2016 roku jest znany wszystkim LauncherOne Virgin Galactic. Ta rakieta ma być wystrzeliwana z WhiteKingTwo, napędzana jest ciekłym tlenem i kerozyną i jest dwustopniowa. Ma być w stanie wynieść na niską orbitę okołoziemską satelitę o wadze do 500 funtów. To za pomocą tej rakiety ma zostać wyniesione 648 satelitów firmy OneWorld.
Trzecią firmą planującą wystrzeliwanie czegoś z samolotu jest Generation Orbit z Atlanta, GA. Jej pierwszym projektem jest mała rakietka o nazwie GOLauncher 1, która ma być wystrzeliwana z samolotu Gulfstream. Rakietka będzie za mała by wynieść coś na orbitę, ale będzie pozwalała na testy lotów z hipersonicznymi (MACH 8) prędkościami. Docelowo firma planuje stworzenie małej rakiety wynoszącej niewielkie ładunki na orbitę.
Następnym pomysłem jest TGALS budowany przez NASA Armstrong Flight Research Center. W tym wypadku pomysł polega na użyciu szybowca holowanego przez samolot. Szybowiec byłby uwalniany na wysokości 40 tysięcy stóp, następnie przestawał by być szybowcem dzięki silnikowi na paliwo stałe który pozwolił by mu na wykonanie dość zdecydowanego manewru wznoszenia się – tak by móc wypuścić rakietę lecąc pod dużym kątem, na dużej wysokości i ze sporą prędkością (choć pewnie poddźwiękową).
A ostatnią firmą jest pewnie najbardziej znana czytelnikom bloga firma Stratolaunch. Pierwsze testy jej samolotu mają się odbyć już w przyszłym roku. A pierwsze starty rakiet w 2018 roku. Docelowo rakieta Thunderbolt ma wynosić na orbitę nie tylko satelity, ale także pojazd Dream Chaser firmy Sierra Nevada (choć w troszkę zmniejszonej wersji).
Jak widać jest sporo firm, które planują wystrzeliwanie czegoś z powietrza. Zalety każdy z czytelników pewnie może wymienić przez sen – im wyżej tym bliżej orbity i tym rzadsze powietrze = mniejsze opory. Do tego pogoda jest mniejszym problemem. Jednak poza zaletami jest sporo wad:
- rakiety napędzane kriogenicznymi paliwami i utleniaczami wymagają specjalnych samolotów z systemami tankowania takiej rakiety i jej dopełniania w czasie lotu
- piloci lecący takim samolotem są narażeni na śmierć w przypadku awarii rakiety i jej eksplozji
- rakieta narażona jest na spore przeciążenia w „nietypowych” kierunkach, które wymagają odpowiednio sztywnej konstrukcji co zwiększa masę
- w przypadku pojazdów Stratolaunch i WhiteKingTwo rakieta wystrzeliwana jest poziomo i musi przejść do lotu pionowego na co marnuje się sporo paliwa
Najbardziej ze wszystkich tych rozwiązań podoba mi się pomysł NASA, bo rozwiązuje on wiele problemów – szybowiec jest bezzałogowy co ogranicza ryzyko dla pilotów, rakieta z niego wystrzeliwana jest pod dużym kątem i nie musi marnować paliwa na zmianę kierunku.