Przede wszystkim dziś potwierdzono plan startu Starlinera w sobotę. Mam bilety na ITL Causeway więc będę blisko!
Po drugie FAA uznała że nie było żadnego zagrożenia dla ludzi w czasie ostatniego, nie do końca udanego lotu Starship a to oznacza że mogą wydać zgodę na następny start bez zamykania śledztwa w sprawie poprzedniego.
Po trzecie Korei Północnej udało się zrobić dość efektowne fireworks przy próbie wystrzelenia satelity. Jednocześnie niepokojące jest to że rakieta która wybuchła napędzana była kerozyną i ciekłym tlenem co oznacza że Kim Ping Pong ma coraz bardziej zaawansowaną technologię.
A poza tym to podobno wg. niezależnych obliczeń SpaceX naprawdę zarabia na Starlink i to całkiem przyzwoite pieniądze. Mają jakieś pół miliarda czystego zysku rocznie obecnie a będzie to gwałtownie rosło bo większość kosztu budowy konstelacji jest już zaabsorbowana i zamortyzowana i teraz można kosić kasę. Wczoraj mieli jakąś półgodzinną awarię ale dość szybko się pozbierali.
W komentarzach jeden z czytelników się pytał dlaczego nie pisze nic o Teslach. Bo co mam pisać? CyberWanker jest wyraźnie niedopracowany, ale w końcu Model 3 też taki był jak zaczęli go produkować. Model 3 się kiepsko sprzedaje pomimo delikatnego faceliftu. Model S się właściwie nie sprzedaje. X w śladowych ilościach i tylko Y jeszcze ludzie kupują ale to dzięki kredytowi oprocentowanemu na 0.99% (na 5 lat!). Dzięki federalnemu prezentowi w wysokości $7500 Model Y jest jednym z najtańszych samochodów w USA a jak użyjemy magicznej matematyki Muska to samochód jest właściwie za darmo. A z tym kredytem to wręcz zarabiamy kupując ten samochód. U mnie na osiedlu tego zatrzęsienie – czuję się jak w czasach komunizmu w Polsce gdy ludzie jeździli albo Fiatem 126p albo 125p. Teraz przy każdym domu albo Model Y albo Model 3. ArsTechnica ma ciekawy artykuł o ryzyku zakupu używanej Tesli – pomimo że ceny są niesamowicie atrakcyjne, to zakup samochodu tej marki jest bardzo ryzykowny. Serwis także – po ostatnich zwolnieniach naprawienie czegokolwiek graniczy z cudem. Zresztą zarezerwowanie terminu naprawy samo w sobie jest równie trudne jak wysłanie ludzi na Marsa. Przynajmniej tak twierdzą użytkownicy.
A moje doświadczenia z posiadaniem elektryka są na razie dość pozytywne pomimo że dopiero w przyszłym roku Audi ma dostać dostęp do sieci superchargerów Tesli. Jednak w międzyczasie znienawidzone Electrify America wzięło się za swoje ładowarki i teraz szanse na trafienie na nie działającą są niewielkie – ostatnie kilka ładowań miałem bezproblemowych i nawet udało mi się powtórzyć obiecywany przez Audi czas 17 minut na naładowanie od 20% do 80% – w szczycie samochód ssał 270 kW. Jednak praktycznie wszystkie moje ładowania są w domu i pod tym względem elektryk bije na głowę spalinowca. Jak wymyślą domowe stacje benzynowe to może wrócę do spalinowych ale nie zapowiada się. Nawet jak wieczorem dotoczę się z jakiejś długiej podróży na ostatnich elektronach to rano jest już naładowany do pełna i gotowy do następnej długiej wycieczki. W spalinowcu trzeba by się wybrać na stację benzynową a tu przypinamy po wjechaniu do garażu i gotowe.
Ale wróćmy do aligatorów i komarów. Dziś był światowy dzień aligatora. Niestety nie mam kalendarza który by definiował światowy dzień komara że o światowym dniu rakiety nie wspomnę. A szkoda bo bym chętnie ten ostatni świętował.