Saqsaywaman to twierdza Inków która znajdowała się nad Cusco. Jej ruiny można nadal obejrzeć – znajdują się na wysokości 3701 metrów n.p.m., co oznacza że oddychanie tam jest jeszcze trudniejsze. Twierdza ta jest szczególnie ciekawa dla miłośników UFO-logicznych teorii Inków – ściany jej są zbudowane z głazów ważących do 200 ton, które są dopasowane tak dokładnie że nie da się między nie wcisnąć kartki papieru. Są to największe głazy jakich kiedykolwiek użyli zarówno Inkowie jak i Majowie. Jest wiele teorii w jaki sposób te głazy zostały tak dokładnie obrobione, ale patrząc na nie trudno sobie to wyobrazić – nawet przy użyciu nowoczesnych narzędzi i technik, zbudowanie takich ścian było by niezwykle trudne.
Dlaczego w tytule jest „seksowna kobieta”? Nazwę Saqsaywaman najłatwiej wymówić jako „sexy woman”. Tak więc po dość krótkich negocjacjach z taksówkarzem (chciał początkowo 20 soli, ja się uparłem na 10 i w końcu pojechaliśmy za 12) wsiedliśmy we czwórkę do jakiegoś mikroskopijnego samochodziku i ruszyliśmy pod górę. Samochodzik wyraźnie też miał problemy z oddychaniem, bo kierowca jechał głównie na jedynce i dwójce.W połowie drogi taxi zrobiła przerwę – kierowca musiał dokonać zakupu napojów chłodzących, namawiał nas także do tego, ale mieliśmy własne. Po drodze kierowca namawiał nas do odwiedzenia wszystkich czterech ruin Inków (Qenko, Puca Pucara oraz Tambo Machay) znajdujących się w okolicy (mając nadzieję że na tym zarobi jako że będzie nas wszędzie woził), ale odmówiliśmy. Był bardzo nieszczęśliwy. Okazało się że częściowo miał rację – żeby wejść do Saqsaywaman, trzeba było zakupić kosztowny (70 soli!) bilet, który jednocześnie uprawniał do wejścia do tych trzech pozostałych ruin. Tylko w ciągu jednego dnia. Jednakże zdecydowaliśmy że jedne ruiny nam wystarczą, jako że przez następne dni odwiedzimy ich znacznie więcej. I ruszyliśmy na zwiedzanie sexy woman.
Ruiny jak ruiny – było tam bardzo pięknie, widoki na Cusco były niesamowite (kilka z nich zamieściłem w poprzednim poście), same ruiny też były dość ciekawe. Można było obejrzeć jak precyzyjnie Inkowie odcinali kawałki granitu ze skał i jak dokładnie budowali ściany – bez kropli cementu czy innego spoiwa. Co ciekawe nie używano do tego niewolników – robotnicy pracujący przy budowie fortecy byli ludźmi wolnymi. Najdłuższa ze ścian ma około 400 metrów – trudno to sobie wyobrazić, trzeba naprawdę zobaczyć na własne oczy (do czego czytelników serdecznie namawiam!).
Droga powrotna do Cusco jest bardzo łatwa – schodzi się ścieżką wzdłuż strumyczka uważając na lamy (które wyraźnie przymierzały się do oplucia nas).