Tak na szybko, z rana zanim mnie żona pogoni na siłownię. Przede wszystkim wczoraj była konferencja prasowa SpaceX i dowiedzieliśmy sie kilku ciekawych rzeczy. Pierwsza to że będą tylko dwa uruchomienia silnika zamiast zwykłych trzech. Powodem jest mała ilość paliwa jaka pozostanie F9. W związku z czym barka jest znacznie dalej niz poprzednim razem. Oznacza to że F9 po oddzieleniu sie drugiego stopnia tylko się odwróci dyszami do przodu, ale nie uruchomi od razu silników. Poleci sobie łukiem i uruchomi silniki dopiero wchodząc w atmosferę. Będzie w nią wchodził z dwukrotnie większą prędością niż normalnie i SpaceX nie jest pewne czy to wytrzyma – ciśnienie aerodynamiczne będzie cztery razy większe. Po częściowym wyhamowaniu F9 będzie „szybował” aż prawie do samej barki. Kontrolę nad kierunkiem lotu i stabilnością rakiety zapewnią „tarki”. Ostatnie uruchomienie silnika nastąpi na kilaknaście sekund przed lądowaniem – F9 wyhamuje z prędkości kilkuset km/h i jak dobrze pójdzie to delikatnie usiądzie na barce. Po tym otworzone zostaną zawory zbiorników z ciekłym tlenem oraz gazowym azotem i helem. Jak już cały pozostały tlen się wygotuje, to na barkę wybiorą się ludzie i przyspawają cztery buty na nogach F9. Sama barka wróci do portu dopiero w weekend, jako że podobno jest za mało miejsca by ją przycumować gdy w porcie stoi prom pazażerski. Do tego barka plus rakieta są tak duże, że ledwo mieszczą się pod mostem w Jacksonville i mogą tylko wpłynąć w czasie odpływu. Ta ostatnia nowość mnie cieszy, bo oznacza to ze od lipca SpaceX bedzie musiał znaleźć sobie nowy port (wyższy pierwszy stopien).
Druga ciekawostka to nastepny start F9 – obiecano ze nastąpi on w późnych godzinach wieczornych 27 lutego. To ten lot z dwoma satelitami. F9 niestety nie bedzie miał nóg – ładunek jest ciężki i nie ma na tyle paliwa. SpaceX powiedziało że nowa wersja F9 z mocniejszymi Merlinami (1D+) i większym zbiornikiem będzie w przyszłości w stanie wynieść taki ładunek na geostacjonarną i wylądować. Ale to dopiero w lipcu.
Inną nowością jest przyjazd Al Gore – ma sie pojawić na Cape Camaveral by zobaczyc start swojego satelity. Dla nie pamiętających moich wcześniejszych postów – DISCOVR pierwotnie miał obserwować ziemię i był pomysłem Al Gore. Ale Al przegrał wybory a teoria globalnego ocieplenia popadła w niełaskę. I satelita poszedł do szafy. Na szczęście wymyślono nowe zastosowanie do niego – bedzie monitorował słoneczne burze, ktore moga nam zniszczyć elektronikę i energetykę. A przy okazji ma nadal patrzyć na ziemie.