Jak pewnie wiecie, Soyuz od kilkudziesięciu lat używa tzw. „hot staging” przy separacji drugiego stopnia rakiety. Czyli silniki drugiego stopnia odpalane są zanim wyłączy się silnik pierwszego stopnia i bez mechanicznego systemu separacji. To samo zrobił Musk ze Starship, tyle że w odróżnieniu od Soyuza, to co Starship robi ma więcej powodów. O ile w Soyuzie chodziło o prostotę, o tyle w Starship chodzi o maksymalizację udźwigu a jednocześnie jak najszybsze rozpoczęcie manewru powrotu boostera na platformę.
Okazuje się że Stoke Space też planuje takie rozwiązanie, ale jak to w Stoke Space bywa, jest ono genialnie proste i unikające problemów jakie napotkał SpaceX w Starship.
A wszystko dzięki silnikowi drugiego stopnia który ma pełno komór spalania i dysz wokoło osłony termicznej drugiego stopnia. Wystarczy by pierwszy stopień zwężał się tak by dysze drugiego stopnia były na zewnątrz i problem z tym jak zabezpieczyć pierwszy stopień przed zniszczeniem i jak odprowadzić gazy nagle znika. Rozwiązanie genialne w swojej prostocie a jednocześnie pięknie pasujące do całego projektu rakiety.
Jestem bardzo ciekaw czy Elon nie wkurza się na swoich inżynierów że nie wymyślili czegoś tak eleganckiego. Tak jak napisałem już wiele razy – jeżeli Stoke uda się doprowadzić do udanego lotu, to może być to następny przełom w tym jak konstruować rakiety, przy którym Starship wydaje się rozwiązaniem z poprzedniej epoki.