W mediach pojawiły się sensacyjne doniesienia o tym jak to Rosja planowała trafić w Kijów zmodyfikowanym Sojuzem. Pomysł kompletnie idiotyczny, ale ruskie jak dotąd wykazują się wysoko zaawansowanym idiotyzmem w wojnie z Ukrainą więc w sumie nic dziwnego. Na szczęście nikt nie znalazł sposobu na szybkie zbudowanie odpowiednio dużego reentry vehicle, który z jednej strony zapewnił by możliwość wzięcia odpowiednio dużego ładunku konwencjonalnych materiałów wybuchowych by całość miała sens a z drugiej nie usmażył by tych materiałów w trakcie wejścia w atmosferę. W sumie najprostszym rozwiązaniem było by wymontowanie z Soyuza siedzeń i włożenie tam ładunku, ale to ogranicza ilość ładunku wybuchowego do kilkuset kilogramów. Żeby taki pomysł miał sens, ładunek musi mieć kilka ton. Poza tym jak wykazały testy amerykańskich GBU-57A, wcale nie jest łatwo zbudować bombę z dużą ilością materiału wybuchowego więc wypakowanie Soyuza trotylem mogło by się skończyć eksplozją która dała by mniejsze rezultaty niż kilkudziesięciokilogramowy ładunek wybuchowy na pokładzie drona czy pocisku cruise.
O tym że Rosja dysponuje całym arsenałem taktycznych ładunków nuklearnych oraz systemami ich relatywnie precyzyjnego dostarczania nie będę wspominał. O tym że zrzucenie eksplodującego Soyuza na Kijów miało by ten same efekt co zrzucenie taktycznej bomby atomowej też nie wspomnę.
Czyli TLDR – następne majaczenia ruskich, nie ma co się nimi przejmować.