SpaceX obiecuje że nadrobi wszelkie zaległości w startach rakiet. Firma planuje start co najmniej sześciu używanych rakiet w tym roku. Pierwszym z nich ma być lot SES-10 który planowany jest na koniec marca (ale pewnie obsunie się w okolice 1 kwietnia). Co ciekawe SES-10 ma lądować na barce i stać się pierwszą rakietą odzyskaną po dwóch lotach. Gwynne powiedziała że przygotowanie do ponownego użycia tej rakiety zajęło SpaceX około 4 miesięcy. Jednak przyszłe rakiety mają być gotowe znacznie prędzej – początkowo ma to zajmować dwa miesiące ale docelowo rakieta ma być gotowa natychmiast po lądowaniu.
SpaceX zainwestował sporo pieniędzy (setki milionów) w rozbudowę fabryki produkującej rakiety i już niedługo zacznie ona produkować nowe egzemplarze w znacznie szybszym tempie. To plus ponowne wykorzystanie pierwszych stopni powinno pozwolić firmie na zwiększenie częstotliwości startów. Na jesieni do użycia wejdzie LC-40 co dodatkowo pozwoli na przyspieszenie tempa.
Mówiąc inaczej standardowe obietnice SpaceX. O strzelaniu co 2-3 tygodnie słyszymy już od kilku lat. Nie, nie wątpię że firma kiedyś w końcu to osiągnie jednak widać wyraźnie że jest to trudniejsze niż ktokolwiek zakładał. Inwestycja w rozbudowę fabryki wydaje się pokazywać że oryginalny plan polegający na zwiększeniu częstotliwości lotów wyłącznie za pomocą używanych pierwszych stopni się nie udał – nie wiem czy pamiętacie ale kilka lat temu SpaceX mówił że nie chcą zwiększać mocy produkcyjnych fabryki bo jest to bardzo kosztowne i zupełnie niepotrzebne jako że docelowo większość lotów będzie używanymi rakietami. Jak widać nie udało się tego osiągnąć na czas a klienci naciskają i trzeba inwestować w coś, co kiedyś okaże się nieprzydatne. Albo i nie jeżeli plany Muska o rakietach które mogą latać bez przeglądu okażą się nierealne. Zakładając to drugie, SpaceX będzie musiał także zainwestować w duże hale w których będą przygotowywane do lotu używane pierwsze stopnie. Obecny model z wożeniem ich w lewo i prawo po całym USA jest idiotyczny więc zakładam że takie coś powstanie w Cape Canaveral. Przy dwumiesięcznym okresie przygotowania rakiety do ponownego lotu firma będzie musiała mieć miejsce na jednocześnie przygotowywanie do lotu 4-5 rakiet. Przygotowywanie a nie przechowywanie – obecne plany SpaceX polegają na upychaniu pierwszych stopni gdzie się da – na LZ-1 mają hangar pozwalający na przechowywanie dwóch sztuk, w Porr Canaveral wynajęli budynek w którym też się 2-3 sztuki upchnie, w CCAFS mają hangar w którym da się upchnąć następne 2-3 sztuki, na LC-39A jwst miejsce teoretycznie na 5 sztuk ale żeby dało się przygotowywać F9 do startu trzeba zostawić trochę miejsca wiec tylko dwie albo trzy sztuki. Podobnie na LC-40 gdzie jest miejsce na dwie sztuki ale jedna z nich to rakieta przygotowywana do lotu.
Jedno z tych miejsc zostanie pewnie przerobione z magazynu na fabrykę remontową. Zakładam że będzie to budynek w Port Canaveral jako że takie rozwiązanie usuwa problemy związane z przepustkami do bazy, ewakuacjami w czasie startów rakiet itp. Poza tym nie wszystkie rakiety jakie zostaną wyremontowane na Space Coast muszą stąd startować. Za jakiś czas (SpaceX obiecuje przyszły rok ale włóżmy to w bajki) pojawi się platforma w Boca Chica i cześć używanych rakiet ruszy tam.
Czyli podsumowując – przez następne kilka miesięcy zobaczymy jak dobrze firma sobie radzi ze zwiększaniem częstotliwości lotów rakiet a przede wszystkim z częstszym używaniem „dokładnie przetestowanych” pierwszych stopni.