Wiemy już że eksplozja nastąpiła w czasie tzw. spin testu. A konkretnie to w czasie spin testu turbosprężarki metanu. Raptor ma dwie osobne turbosprężarki – ciekłego tlenu i ciekłego metanu. Obie są „full flow” – cały metan jaki silnik używa jest pompowany do komory spalania turbosprężarki gdzie jest mieszany z niewielką ilością tlenu. Następnie całość napędza turbosprężarkę i wpada do komory spalania. W przypadku turbosprężarki ciekłego tlenu jest podobnie – cały tlen jest pompowany do jej komory spalania, gdzie jest mieszany z niewielką ilością metanu a następnie napędza tą sprężarkę.
Wczoraj testowano turbosprężarki metanu. Jednocześnie we wszystkich 33 silnikach. I przez moment BN7 był wielkim generatorem gazowego metanu w olbrzymich ilościach wyrzucanego z dysz. Metan ten mieszał się z atmosferycznym tlenem tworząc wybuchową mieszaninę. Energia niezbędna do zapłonu takiej mieszanki jest niewielka o czym mogą zaświadczyć szkielety tysięcy górników którzy zginęli w eksplozjach w kopalniach. No i walnęło.
Wnioski na przyszłość:
- Jednoczesny test turbosprężarek tlenu jest OK, ale z metanem lepiej testować po jednym silniku
- Takie testy lepiej robić w wietrzny dzień
- Metan pokazał dlaczego jest bardziej niebezpieczny niż wodór – jako gaz cięższy od powietrza zamiast się unosić i szybko rozpraszać, metan pozostaje przy ziemi przez co zwiększa się ryzyko eksplozji.
- Na Marsie będzie można testować wszystkie sprężarki jednocześnie bez żadnego ryzyka