Zaczynam być umiarkowanym optymistą. A jednocześnie wydaje się że to może być ciekawa technologia dla wojska. Coś jak railgun ale bez konieczności wydzielania olbrzymich ilości energii w bardzo krótkim okresie czasu. Wyobraźcie sobie pociski balistyczne wystrzeliwane z takich urządzeń – zero sygnatury termicznej = kompletnie nie do wykrycia przez satelity wczesnego ostrzegania. Całe urządzenia można by zakopać głęboko pod ziemią – długość rury sięgającej do powierzchni nie ma żadnego znaczenia dla osiągów.
Nawet jeżeli firmie nie uda się zbudować urządzenia do wystrzeliwania ładunków orbitalnych, to nadal przejdzie do historii – jak do tej pory pomysł wyrzucania ładunków w ten sposób wydawał się fantazją. A Spinlaunch pokazał że jednak się da. Z wielkiego sceptyka tego pomysłu staje się jego wielkim fanem. Ludzi w ten sposób raczej na orbitę nie wyślemy, no chyba że uda się zbudować niezwykle wielkie koło gdzie siły odśrodkowe będą niewielkie w stosunku do prędkości.
Największą zaletą tego rozwiązania jest brak konieczności dostarczania dużych ilości energii w krótkim czasie. Do tego zbiorniki tejże energii zostają na ziemi – nie trzeba ich targać ze sobą na duże wysokości co znacząco poprawia bilans energii. W końcu rakiety są przede wszystkim zaprojektowane do wynoszenia na duże wysokości swojego własnego paliwa i utleniacza, a ładunek jest tylko drobnym dodatkiem. Eliminując konieczność targania ze sobą paliwa i utleniacza można znacząco zmniejszyć koszt lotu.