Dziś rano mnie taka myśl naszła – że Musk nieustannie próbuje zrobić wielki skok technologiczny i praktycznie za każdym razem okazuje się że się tego nie da. Czasem udaje się uratować ideę Muska przez spore jej modyfikacje a czasem okazuje się że albo stan obecnej technologii, albo prawa fizyki nie pozwalają na jej realizację.
Przykład #1 – fairings czyli osłony ładunku. Ideą było ich lądowanie w siatkach statków – łapaczy tak by nie zetknęły się z słoną wodą. Długo próbowano to osiągnąć aż w końcu się poddano i osłony lądują w wodzie. Tak, osiagnieto główny cel, ale nie bez sporych modyfikacji.
Inny przykład – Falcon Heavy. Jak dotąd nie udało się ani razu odzyskać centralnego boostera i wygląda na to że SpaceX zarzucił próby tego.
Jeszcze inny – miejsce lądowań F9 – barki miały być tylko tymczasowe i F9 miał wracać na platformę by można go było szybko przygotować do następnego lotu. Jednak jest odwrotnie – lądowania na LZ-1 są bardzo nietypowe.
Tesla i pełna autonomia – to chyba największa porażka Muska. Już straciłem rachubę w którym roku Tesle miały same jeździć bez pomocy kierowców.
The Boring Company i ich super szybkie wiercenie tuneli + w pełni autonomiczne pojazdy transportujące ludzi w tych tunelach. Jak na razie porażka na całej linii.
Dragon i lądowania na silnikach na lądzie. Pełna porażka. Nawet towarowe Dragony wodują. To już Boeing ich tutaj przegonił ze Starlinerem.
Lądowanie na Marsie w 2022 roku…
Hyperloop…
Przykłady można mnożyć. Musk jest wielkim wizjonerem, ale wiele z jego wizji jest nie do zrealizowania przy obecnym poziomie techniki. Co gorsza obecnie jego wielką wizją jest dopuszczenie do głosu wszelkiego rodzaju oszołomów i akurat ta wizja nie ma ograniczeń technologicznych, więc pewnie uda mu się to osiągnąć.
Zastanawiam się jak wiele z pierwotnej wizji Starship uda się zrealizować? Szczególnie że Musk ją dodatkowo utrudniał w trakcie rozwoju – np. lądowanie na pałeczkach bez nóg. W sumie logiczny krok po F9 i myślę że nie będzie problemu z pierwszym stopniem. Drugi stopień – tu jestem znacznie bardziej sceptyczny. Podejrzewam że po serii nieudanych lądowań SpaceX dołoży drugiemu stopniowi nogi a znaczący spadek udźwigu zostanie wyrównany przez zwiększenie zbiorników i dołożenie jednego silnika. Przypuszczam także że opanowanie powrotu z orbity okaże się trochę trudniejsze niż oczekiwano i docelowo będziemy mieli dwie wersje Starship – jednorazową i wielorazową. I że ta jednorazowa zostanie w jakiś sposób wykorzystana na orbicie – np. jako tankowce czy też nowe stacje kosmiczne.
No dobra, moje optymistyczne przewidywania na 2023:
- Pierwszy start Starship / SuperHeavy zakończy się spektakularną eksplozją pierwszego stopnia i nie uda się osiągnąć orbity
- W 2023 zobaczymy dwa a może nawet trzy starty Starship, z czego co najmniej jeden osiągnie orbitę ale nie uda się ani jedno lądowanie drugiego stopnia, za to pierwszy da się uratować ale nie będzie nadawał się do ponownego startu
- Vulcan poleci w 2023 i będzie to bezproblemowy lot. Ale będzie to także jedyny lot Vulcana w 2023, bo ULA nie dostanie następnych silników na czas.
- Virgin Galactic w końcu wystrzeli płatnych klientów na orbitę, ale uda im się to tylko raz a po tym locie znowu będzie długa przerwa do 2024.
- Zobaczymy w końcu całego New Glenn i może nawet pojedzie on sobie na wycieczkę na platformę. Ale ani testu statycznego ani tym bardziej lotu nie będzie.
- New Shepard wróci do lotów i wyśle na wycieczkę suborbitalną kilka załóg bez żadnych problemów.
- Rosja będzie miała jakiś naprawdę duży problem z Soyuzem.
Cóż, nie mogę się doczekać grudnia 2023 by zobaczyć co mi się z tego sprawdziło 😉 Podejrzewam że tak samo niewiele jak w tym roku.