Wybrałem się dziś na Playalinda Beach zobaczyć start Atlasa V 551 z satelitą MUOS-2. Byłem dość podekscytowany tym startem, bo wersja 551 Atlasa V nie startuje zbyt często. Dla osób nie będących ekspertami od spraw konfiguracji Atlasa V – pierwsze „5” oznacza pięciometrową (dużą!) osłonę ładunku a następne „5” oznacza ilość dodatkowych rakiet na paliwo stałe. Jedynka oznacza drugi stopień Centaur z jednym silnikiem RL-10.
Także satelita był ciekawy – to już drugi satelita z serii MOUS, startu poprzedniego
nie miałem okazji obejrzeć z dobrego miejsca z powodu nawału pracy. Teraz też mam nawał pracy, ale postanowiłem że praca nie zająć i nie ucieknie.
MUOS to satelity komunikacyjne dla wojskowego systemu telefonów komórkowych – implementują one coś w rodzaju protokołu 3G (WCDMA), ale na bardzo niskich częstotliwościach (od 300 MHz do 3 GHz). Pozwala to na lepszą komunikację w miejscach gdzie tradycyjne telefony komórkowe mają problemy. Do tego zamiast gęstej sieci stacji nadawczych, MUOS korzysta z satelitów geostacjonarnych. Docelowo będzie cztery satelity MUOS + jeden zapasowy. Do ich obsługi zbudpowane zostały cztery stacje naziemne – na Hawajach, we Włoszech, w Virginii (USA) oraz w Australii.
Satelity MUOS są ciężkie – każdy waży około 7 ton. Do wyniesienia ich na orbitę wykorzystano w pełni możliwości drugiego stopnia Centaur – zamiast typowego planu lotu z dwoma uruchomieniami silnika (po którym satelita znalazł by się na orbicie GTO – silnie eliptycznej), wykorzystano plan lotu z trzema uruchomieniami silnika, który umieści satelitę na orbicie bliższej geostacjonarnej zaoszczędzając w ten sposób paliwo satelity.
Pomimo że dotarłem na Playalinda Beach godzinę przed startem, to znalezienie miejsca do parkowania graniczyło z cudem. Ale udało mi się zaparkować samochód i ruszyłem po plaży do miejsca z którego jest najlepszy widok. To 20-sto minutowy, dość forsowny marsz, na szczęście był odpływ i można było iść po ubitym piasku co znacząco przyspieszało i ułatwiało wycieczkę.
Na Playalinda Beach są tysiące gniazd żółwi morskich – każde z nich ma znaczek i jest zabezpieczone przed głupotą turystów stalową siatką. Wygląda to trochę jak cmentarz… Do tego na plaży trafiłem także na resztki żółwia, który wyrażnie nie dał rady. Olbrzym – na oko miał z półtora metra średnicy.
Po dotarciu na miejsce udało mi się zająć pozycję przy samych drutach i rozpoczęło się czekanie. Jak zwykle latał nad nami Black Hawk sprawdzając czy ktoś nie próbuje podejść bliżej niż wolno, latały też pelikany prezentując niezwykłe umiejętności lotu w szyku. Start miał się pierwotnie odbyć o 8:48 AM, ale z uwagi na silny wiatr w górnych warstwach atmosfery przesunięto go o 12 minut. I o 9:00 zobaczyliśmy dym a następnie Atlas V zaczął się unosić. W odróżnieniu od
Atlasa V z SBIRS GEO 2, ten ruszył do góry jak samochód wyścigowy. Błyskawicznie uniósł się ponad wieżę i pofrunął do góry. Cały spektakl trwał może 20-30 sekund – Atlas V skrył się w chmurach i był koniec wrażen wzrokowych. Ale za to wtedy nadeszedł dźwięk! Ale jaki dźwięk! Promy kosmiczne brzmiały bardzo podobnie – skwierczało jak bekon na ogniu.
Poniżej kilkanaście mniej lub bardziej udanych zdjęć ze startu, mam nadzieję że czytelnikom się będą podobały!
|
Skorupa po żółwiu któremu nie wyszło |
|
Ludzie idą oglądać start |
|
Słynna siatka |
|
Podwyższenie na które teoretycznie nie wolno wchodzić |
|
Atlas V na platformie |
|
A tak to widać gołym okiem (ogniskowa 50mm) |
|
Czekający na start |
|
Nieodzowne pelikany |
|
Black Hawk |
|
Zaraz wystartuje! |
|
Zapłon! |
|
Unosi się |
|
Tower clear! |
|
Na wysokości piorunochronów |
|
I wyżej |
|
Leci |
|
Przed wejściem w chmury |
|
Wchodzi w chmury i tyle go widzieliśmy |
|
Dym i ludzie |
I oficjalny film ze startu:
Like this:
Like Loading...