Dziś zdjęcie z Cocoa Beach spod molo. Wziąłem dziś na start żonę, jak czytelnicy pewnie pamiętają moja żona powoduje że starty albo się wcale nie odbywają albo są znacznie opóźnione. I tak też było tym razem – najpierw były silne wiatry w górnych warstwach atmosfery, potem znowu pojawiły się problemy z systemem autodestrukcji rakiety – tak jak w przypadku lotu Falcona 9 z misją CRS-5 nadajniki systemu autodestrukcji miały problem z komunikacją z rakietą. Najwyższy czas żeby wojsko zainwestowało jakieś pieniądze w ten system bo wyraźnie się sypie. Jednak w końcu wiatr ucichł, nadajniki naprawiono i rakieta wystartowała o 20:04. Widok był NIESAMOWITY – jednak Atlas V + pięć dodatkowych silników na paliwo stałe daje dużo, dużo pięknego ognia. Także dźwięk był potężny i długo trwający. Widać było wyraźnie moment kiedy Atlas V odrzucił silniki pomocnicze – spadały jeden po drugim. Piękny start, warto było się wybrać na plażę!
Aha – troszkę o zdjęciu – ten łuk po lewej to helikopter telewizyjny, który nad nami krążył czekając na start. Na dole zdjęcia molo w Cocoa Beach. Po prawej jakieś duchy (ludzie, którzy stali i czekali na start).
Interesujące jest także to że jak widać na zdjęciu jest kawałek łuku, który jest cieńszy – to fragment trajektorii w czasie której silnik RD-180 zmniejsza moc by ograniczyć ciśnienie aerodynamiczne. W środku tego fragmentu łuku rakieta osiąga MACH 1.
Dzisiejszy start ma także bardzo ciekawą trajektorię – zamiast zwykle używanych dwóch uruchomień Centaura, dziś planowane są trzy. Dwa już się odbyły a trzeci ma się odbyć za kilka godzin. Dzięki temu udźwig Atlasa V jest większy o 1000 funtów niż w przypadku normalnego planu lotu. To ważne, jako że MUOS 3 był największym w historii ładunkiem jaki został wysłany na orbitę za pomocą Atlasa V – cały satelita waży prawie 7.5 krótkich ton (krótka tona to 2000 funtów = 907 kg).
Jeżeli się nie przesłyszałem to orbita po zakończeniu drugiego uruchomienia silników jest 103 mile na 17815 mil z inklinacją 25.95 stopnia, a po trzecim uruchomieniu silników ma ona być 2061 mil na 19323 mil z inklinacją 19.11 stopnia. Z tej końcowej orbity satelita będzie musiał samodzielnie dopyrkotać na geostacjonarną (kołowa 22236 mil z zerową inklinacją).
I jeszcze moje, kiepskie nagranie startu za pomocą Nikona 1 J1 – aparatu, którego używanie w jakichkolwiek warunkach oświetleniowych poza pełnym słońcem powinno być zakazane.
Edycja – drobne osiągnięcie – NASASpaceFlight użyła mojego zdjęcia jako „lead photo” w artykule o starcie.