Wybrałem się dziś rano na start Endeavour. Od kilku dni prasa, TV i radio trąbiły o tym jakie straszne korki będą wszędzie i ile to setek tysięcy ludzi przyjedzie oglądać start. Więc nie chcąc utknąć w korkach, zdecydowałem się wyjechać dość wcześnie – wyjechałem z domu o 6 rano. Oczywiście telewizja, radio i prasa myliły się w 100% i nie było żadnych korków. Pod VAB (Vehicle Assembly Building) dotarłem więc o 6:45 rano. Spotkałem tam mojego znajomego, Russel’a (znanego czytającym ten blog z postu o tym jak nie poleciał Endeavour) i ustawiliśmy się w moim ulubionym miejscu.
Russell na tle wieży Ares-1X
Nad głowami latał nam Shuttle Training Aircraft wyraźnie zaniepokojony chmurami jakie nagle nadeszły ze wschodu.
Shuttle Training Aircraft sprawdzający poziom i grubość chmur
W oddali widać było także jak KC-130 tankuje dwa śmigłowce.
KC-130 tankuje dwa śmigłowce
Powoli schodzili się ludzie, Russell (wielki zwolennik Liberty Rocket) tłumaczył pracownikowi ATK jak wspaniała jest projektowana przez nich rakieta.
Powoli gromadzący się ludzie
Prom stoi i czeka na start
Russell tłumaczy pracownikowi ATK jak wspaniała jest Liberty Rocket
W porównaniu ze startem Discovery, dziś było bardzo mało ludzi – trybuny dla pracowników NASA były właściwie puste, także na dachu LCC nie było widać typowych tłumów (prawo do oglądania startu z dachu LCC mają tylko rodziny astronautów + VIP). Miałem nadzieję zobaczyć Gabrielle Giffords, ale trzymała się z daleka od ludzi.
Na dachu LCC
Mało ludzi na trybunach
W końcu nastąpił start, prom majestatycznie wzniósł się i błyskawicznie znikł w chmurach.
Liftoff STS-134!
Endeavour powoli unosi się do góry
Endeavour (STS-134) nad wyrzutnią
Endeavour (STS-234) zaraz przed obrotem
Endeavour (STS-134) na moment przed zniknięciem w chmurach
Endeavour (STS-134) znikł w chmurach pozostawiając piękną kolumnę dymu
Jedyną ciekawostką był olbrzymi cień który zostawił (niewidoczny z ziemi) dym:
Niewidoczny z ziemi dym zostawia piękny cień
Cień ciągnął się po horyzont
Pozbierałem sprzęt i wyruszyłem do domu przygotowany na stanie w olbrzymich korkach. Ale korków nie było wcale i powrót do domu zajął mi mniej niż 40 minut – czyli tyle samo ile normalnie zajmuje mi dojazd. Myślę że wbrew zapowiedziom mediów, bardzo mało ludzi oglądało ten start…
Nakręciłem też filmik pokazujący sam start, chyba troszkę przesadziłem z szerokością obiektywu (mogłem użyć większego zooma), ale wydaje mi się że całkiem nieźle wyszedł (szczególnie że jest dostępny w Full HD). Warto zwrócić uwagę na to jak niesamowicie głośny jest prom przy starcie z tej odległości: