Możliwe że to żadna nowość i po prostu przegapiłem sprawę, ale Stratolaunch wstawił na swoją stronę internetową sporo nowych zdjęć i informacji o których nie pisałem wcześniej i (przynajmniej dla mnie) są nowością:
- samolot ma być w 100% zbudowany z kompozytów i być „naj” w dwóch kategoriach – będzie miał największą rozpiętość skrzydła i będzie największym samolotem kiedykolwiek zbudowanym w 100% z kompozytów. Także udźwig ma być spory (ale AN 225 Mirya ma większy).
- samolot ma być w stanie wziąć ze sobą podwieszony ładunek o masie do 250 ton + dodatkowo po kilkaset kilogramów w każdym z kadłubów (np. jakiś osprzęt pomiarowy). Załoga to cztery osoby – dwóch pilotów, jeden inżynier i jedna osoba dodatkowa
- osiągi samolotu są raczej kiepskie – może pusty przelecieć max. 3000 mil, z ładunkiem max 1000 mil i może się kręcić w powietrzu przez max. 1 godzinę. Prędkość maksymalna to MACH 0.7, maksymalna wysokość to 13.5 kilometra (45 tysięcy stóp – FL 45).
- samolot potrzebuje prawie czterokilometrowego pasa startowego, co ogranicza trochę jego użyteczność, choć lista odpowiedniej długości lotnisk jest spora. Do tego pas startowy musi być relatywnie szeroki – wymagane jest prawie 40 metrów (120 stóp). Jednak tak naprawdę krytycznym ograniczeniem miejsc z których będzie mógł latać ten samolot jest to czy po starcie przelatuje on nad zamieszkałymi terenami w drodze nad ocean – nie wyobrażam sobie żeby FAA zgodziła się na latanie z materiałami wybuchowymi nad domami. A to oznacza że optymalny byłby SLF – można z niego wystartować w obu kierunkach tak żeby cały lot do oceanu odbył się nad nie zamieszkałymi terenami (choć start na południe wymaga dość szybko zakrętu o 90 stopni w lewo).
Ciekawe jakie rakiety ma zamiast wystrzeliwać Stratolaunch. Krytyczną i bardzo brakującą daną jest maksymalna masa przy lądowaniu – w przypadku rakiety na paliwo stałe i nieudanego startu to ta masa decyduje czy można wrócić z rakietą czy trzeba się jej pozbyć wyrzucając do oceanu. Inną opcją jest rakieta na paliwo płynne, ale musi być ona zatankowana przed startem samolotu – w kadłubach nie ma miejsca na instalację zbiorników paliwa i utleniacza dla rakiety. Można ten problem rozwiązać korzystając z silnie schłodzonego tlenu – w ciągu kilkudziesięciu minut potrzebnych na osiągnięcie wymaganej wysokości i pozycji nie powinno się wygotować za dużo tegoż. Jednak w takiej sytuacji rakieta musi mieć dwie spore modyfikacje w stosunku do wersji wystrzeliwanej tradycyjnie – przede wszystkim musi być znacznie bardziej sztywna żeby nie złamać się pod własnym ciężarem, a po drugie musi mieć system awaryjnego wyrzucania paliwa i utleniacza – to ostatnie będzie trudne bo trzeba się pozbyć łatwopalnego paliwa i ciekłego tlenu tak żeby nie zapaliły się one od wydechu silników samolotu.