Stratolaunch będzie używał rakiet z silnikami na paliwo stałe

Aviation Week w artykule którego nie ma jak przeczytać za darmo informuje że Stratolaunch zrezygnował z przygotowywania swojego samolotu do obsługi rakiet napędzanych paliwem ciekłym i zdecydował się skoncentrować wyłącznie na rakietach napędzanych paliwem stałym. Czyli zamiast ambitnego planu próbując zrobić coś w rodzaju Pegasusa Orbital Sciences.

Cały pomysł staje się coraz mniej sensowny. Zaletą rakiety na paliwo płynne było to że można było na początku zmniejszyć ciąg silnika tak by przejście z lotu poziomego na pionowy odbywało się przy małych przeciążeniach. W przypadku silnika napędzanego paliwem stałym będzie to znacznie trudniejsze (choć nadal możliwe, rakiety SRB od promu kosmicznego też umiały zmniejszać ciąg, niestety nie na zawołanie). A zakręt z dużym przyspieszeniem powoduje że po pierwsze rakieta a po drugie ładunek jaki ona wynosi muszą być tak zaprojektowane by to przyspieszenie wytrzymać. Jak czytelnicy sobie pewnie wyobrażają znacznie łatwiej jest zaprojektować długi patyk by wytrzymywał siły go ściskające (klasyczna rakieta) niż siły go wyginające (rakieta ze skrzydełkami wykonująca skręt w atmosferze). Taka rakieta musi być znacznie cięższa co ogranicza jej udźwig. Poza tym podczas takiego zakrętu mogą się różne rzeczy wydarzyć (patrz SpaceShipTwo).

Optymalnym byłoby takie skonstruowanie samolotu Stratolaunch by mógł on wystrzeliwać rakiety pionowo lub prawie pionowo – przez odpowiednią konfigurację skrzydeł/silników pozwalających na lot ostro do góry. Ale to nie jest realne z uwagi na stosunek ciągu do masy samolotu. Innym pomysłem jest ta proca o której pisałem wcześniej, ale ona wymaga dwóch samolotów. I nadal sam manewr zmiany kierunku jest wykonywany ze sporymi przeciążeniami (choć znacznie mniejszymi niż w przypadku rakiety wykonującej go samodzielnie). Jeszcze inny pomysł to latanie znacznie wyżej, na tyle wysoko by nie było potrzeby gwałtownych zmian w kierunku lotu rakiety dla uniknięcia tarcia atmosferycznego. Jednakże wymagało by to lotów z prędkościami naddźwiękowymi.

Więc nie spodziewajmy się wielkiej rewolucji po Stratolaunch. Z projektu który wyglądał na coś, co może zrewolucjonizować loty w kosmos skończy się na troszkę większym Pegasusie, który pewnie nie będzie miał wielu zamówień.

Marek Cyzio Opublikowane przez: