Ale chyba raczej porażka niż sukces. A raczej potężna porażka. Praktycznie wszystkie cele tego lotu związane były z drugim stopniem. Test tej dodatkowej osłony termicznej. Test mniejszych klap. Test wyrzucania Starlinków. Test alternatywnych osłon. Test zmodyfikowanych zbiorników. Test nowego profilu wejścia w atmosferę. Wszystko to trzeba będzie powtórzyć. Do tego będzie śledztwo FAA przyczyn awarii. W porównaniu z lotem Bezosa sprzed kilkunastu godzin to porażka na całej linii.
Jeżeli ktoś miał jakieś złudzenia że Starship jest już o krok od gotowości operacyjnej, to może je sobie zrewidować po dzisiejszym locie.
To także oznacza że nie ma szans na próbę łapania Starship w locie #8 bo do tego potrzebne były wyniki tego lotu. Czyli łapanie najwcześniej w #9.
I ostatnia ciekawa wiadomość dziś – wygląda na to że pomimo wszelkich flimów pożarów itp. znalezienie przyczyny dzisiejszej awarii może być trudne.
Konsekwencje dzisiejszej awarii mogą być bardzo poważne. Zakłócono ruch lotniczy na sporym obszarze i było spore zagrożenie dla ludzi w powietrzu. Na ziemi nie ale gdyby eksplozja nastąpiła wcześniej to takie ryzyko istniało.
Przede wszystkim FAA będzie musiała zamykać znacznie większe fragmenty przestrzeni powietrznej. Po drugie zachodzi pytanie czy loty z Boca Chica są bezpieczne skoro nie ma trajektorii która by nie przechodziła nad lądem. Cape Canaveral ma na tyle dużo oceanu na wschód że nie ma ryzyka że coś komuś na głowę spadnie a i ruch lotniczy tam jest minimalny. Ale latanie nad Karaibami gdzie zwykle kręci się kupa samolotów wydaje się dużo bardziej niebezpieczne. Możliwe że najprostszym rozwiązaniem będzie przesunięcie okienek startowych na środek nocy tak jak to zrobiono z New Glenn. I zamykanie większych obszarów przestrzeni powietrznej. Pewnie to jakiś czas potrwa zanim starty Starship nie staną się tak bezpieczne jak to jest z F9.
Dla SpaceX dzisiejsza awaria jest na pewno nieoczekiwana ale jednocześnie nie jest końcem świata. Po to się testuje by wykryć problemy. Pamiętacie eksplozję Amos 6? SpaceX nauczył się po niej bardzo wiele na temat COPV zanurzonych w ciekłym tlenie i ryzyka jakie istnieje. Podejrzewam że podobnie będzie tutaj – że to nie było żadne niedopatrzenie ale coś co jest bardzo trudne do przewidzenia.
Pozytywnym aspektem tej awarii jest spora ilość czasu między pierwszymi jej objawami (wyłączenie się jednego z silników) a utratą telemetrii. Można założyć że będzie bardzo dużo danych pomiarowych które pozwolą dość szybko wykluczyć różne elementy fault tree i zidentyfikować przyczynę. Albo przynajmniej lokalizacje gdzie wszystko się zaczęło. Elon nie będzie w stanie oskarżać snajpera wynajętego przez ULA, choć pewnie usłyszymy teorię o zderzeniu z meteorytem albo UFO.
Cóż, obie firmy się dziś przekonały że „space is hard”.
Edycja – Elon już wie co było przyczyną
Pożar który był na tyle duży że produkował więcej gazów niż było w stanie uciec z tego miejsca.