Elon Musk chwilę temu ogłosił swój wielki plan dominacji nad wszechświatem, a konkretnie to jego małą część planującą dominację nad ziemią. Tesla (która kilka dni temu zmieniła nazwę z Tesla Motors na Tesla) stanie się potentatem rewolucjonizującym wiele dziedzin naszego życia:
- produkcję i przechowywanie energii. Elon obiecuje że Tesla będzie sprzedawała „ładne” panele słoneczne (wg. jego teorii obecne są brzydkie), które w połączeniu z bateriami Powerwall pozwolą na odcięcie się domów od sieci energetycznej.
- produkcję czegokolwiek. Inżynierowie Tesli nie pracują obecnie nad projektami maszyn które będą budowały Model 3. Pracują nad projektami maszyn które będą budowały maszyny produkujące Teslę Model 3. Czyli Tesla chce się także rozwinąć w stronę producenta robotów. Ma to sens, jako że Musk będzie potrzebował takie maszyny na Marsie dla swojej kolonii. Maszyny które umieją zrobić maszyny do produkcji czegokolwiek. Jak to napisał Musk – fabryka sama w sobie będzie produktem.
- transport. Oczywiście nadchodzi Model 3, firma pracuje też nad małym SUV, które podobno będzie się nazywało Model Y (żeby zrobić S3XY). Ale także firma pracuje nad małą ciężarówką/samochodem dostawczym. Oczekujący na samochód mniejszy i tańszy od Modelu 3 mogą się boleśnie zawieźć, firma nie planuje niczego takiego. Ludzie biedni, których nie stać na kupienie Modelu 3 w zamyśle Muska będą jeździli komunikacją zbiorową Tesli. Czyli w pełni automatyczne, małe pojazdy które zastąpią na drogach autobusy i większość samochodów. Musk ma całą wizję jak to ma działać. Także właściciele Modelu 3 (i pewnie S) będą mogli się dołączyć do tego schematu – w czasie kiedy np. są w pracy czy na wakacjach, ich samochody będą zarabiały na siebie obsługując innych. Taki time share w wersji samochodowej.
Wielka sekcja planu podboju wszechświata część druga jest poświęcona temu jak to Tesla osiągnie pełną autonomiczność samochodów i jak to zajmie kilka następnych lat. Musk ma nadzieję że „beta” zniknie z nazwy Autopilota kiedy to będzie on 10x bezpieczniejszy niż statystyczny kierowca a samochody staną się w pełni autonomiczne po tym jak przejadą na autopilocie 10 miliardów kilometrów. Oczywiście następne wersje autopilota będą wyposażone w więcej czujników (kilka dni temu pojawiła się informacja że schodzące z taśmy Modele X i S mają obecnie dwie kamery video zamiast jednej) a oprogramowanie będzie w stanie działać pomimo awarii części z nich.
Cóż, to dość ambitne cele, jednak żaden z nich nie wydaje się z dziedziny science-fiction. Jedyne, co może sprawić kłopot to te panele słoneczne. Elon ma nadzieję że uda mu się zmusić ludzi do kupowania ich dzięki temu że domy z takimi panelami będą ładniejsze. Problem w tym że nie znam nikogo, który by powstrzymał się od zakupu paneli z uwagi na ich wygląd. Ja np. nie zainstalowałem ich na dachu, bo za nic nie domyka mi się rachunek ekonomiczny – nawet korzystając z prezentów od stanu Floryda (z którymi są podobne problemy jak z programem MDM w Polsce – stale brakuje pieniędzy) wychodzi mi że zwróciły by mi się takie panele po kilkunastu latach. A jak w tym czasie przyjdzie huragan? Albo będzie grad? Ubezpieczając je na tą ewentualność czas zwrotu z inwestycji wydłuża się do kilkudziesięciu lat. Równanie trochę zmienia Powerwall – z jednej strony jest to dodatkowy koszt, ale z drugiej pozwala na wykorzystanie wyprodukowanej energii kiedy jest ona potrzebna zamiast sprzedawać ją za bezcen w ciągu dnia i kupować drogo wieczorem. Ale koszt Powerwall powoduje że nadal się to nie opłaca. Więc żeby panele słoneczne rzeczywiście „zaskoczyły”, Musk musi znaleźć sposób na radykalny spadek ich cen. I boję się że może to być trudne jeżeli nie niemożliwe. Szczególnie że firma raczej nie lubi konkurować ceną.