Mieliśmy (jak pewnie zauważyliście) długi weekend z okazji urodzin MLK. Jednak dziś już koniec, więc czas na następne aktualizacje:
- SpaceX podobno planuje test statyczny Falcona 9 na LC-39A już 21 stycznia.
- ULA w czasie testów wykryła jakieś nieprawidłowości w drugim stopniu Atlasa V który miał polecieć z Vandenberg 26 stycznia (ten sam dzięki któremu start Falcona 9 z IridiumNEXT się opóźnił o tydzień). Co dokładnie i ile zajmie naprawa tego niestety nie wiadomo.
- Do Los Angeles przypłynęła barka SpaceX z Falconem 9. Niestety nie mają tam takiej fajnej kamery jak w Port Canaveral…
- Japońska mikrorakieta SS-520-4 zawiodła w czasie dziewiczego lotu. To następny dowód na to że zbudowanie rakiety wystrzeliwującej małe ładunki na orbitę jest trudniejsze niż by się wydawało. Jak pamiętacie USA planowało coś podobnego z rakietą Super Strypi kilka lat temu i też się nie udało. Co ciekawe problemem była utrata danych telemetrycznych z rakiety – po 20 sekundach od startu coś się zepsuło i rakieta przestała wysyłać informacje. Dlatego centrum dowodzenia podjęło decyzję o nie wysłaniu do rakiety sygnału zezwalającego na uruchomienie drugiego stopnia. Zresztą pewnie i tak by to nic nie zmieniło bo najprawdopodobniej nie było by niczego działającego co mogło by ten sygnał odebrać.
- pojawiło się w końcu dużo informacji o rosyjskim Progressie. Okazało się że sama awaria przebiegała trochę inaczej niż to początkowo raportował Roskosmos. 382.2 sekundy po starcie pojawiły się problemy z telemetrią zarówno Progressa jak i trzeciego stopnia Soyuza. Ten stan trwał tylko przez 0.2 sekundy, w momencie 382.4 sekundy od startu utracono całkowicie telemetrię od Soyuza a Progress zaczął informować że nastąpiła separacja i że przygotowuje system sterowania do przejęcia kontroli. W momencie 384 sekund od startu telemetria of Progressa zaczęła znowu działać, ale poinformowała że gwałtownie spada ciśnienie w obu systemach używanych do utrzymywania właściwej temperatury statku kosmicznego. Progress nadawał jeszcze przez 34 sekundy, do końca ciśnienie w układzie sterowania rakiety było nominalne. 418 sekund od startu Progress przestał nadawać. Wg. Roskosmosu awarię spowodowało rozlecenie się turbopompy trzeciego stopnia które pociągnęło za sobą rozpadnięcie się zbiornika ciekłego tlenu. Przyczyn rozlecenia się turbopompy na razie nie znamy, podejrzewa się że albo w zbiorniku kerozyny lub ciekłego tlenu było jakieś zanieczyszczenie (pamiętacie Antaresa?) albo po prostu turbopompa była kiepskiej jakości lub źle zmontowana. Na szczęście Roskosmos ma jeszcze jeden egzemplarz trzeciego stopnia Soyuza U, który miał polecieć z Progressem 1 lutego. Egzemplarz ten wrócił do fabryki i jest dokładnie badany. Oczywiście z badania może nic nie wyniknąć i wtedy nigdy nie dowiemy się dokładnych przyczyn awarii.