Japońska agencja kosmiczna poinformowała dziś o pracach nad nową rakietą – H-III. Będzie ona ewolucją obecnie używanej H-IIA z kilkoma modyfikacjami. Największą zmianą będzie nowy silnik znany jako LE-9. Dzięki zastosowaniu metod symulacji cyfrowych udało się uzyskać w nim „równiejszy” profil spalania co pozwala na dużo wyższe ciśnienie w komorze spalania. Dzięki temu silnik będzie miał znacząco większy ISP od obecnego LE-7A (i większy ciąg).
Rakieta będzie oferowana w trzech wersjach – bez, z dwoma i z czterema dodatkowymi rakietami na paliwo stałe. Ta ostatnia wersja ma być w stanie wynieść prawie 7 ton na orbitę GTO. I teraz najważniejsza cyferka – start H-III ma kosztować 5 miliardów jenów co Google przelicza na jakieś 45 milionów dolarów. Trudno mi uwierzyć w tą cenę – doświadczenia pokazują że rakiety zasilane ciekłym wodorem są niezwykle kosztowne w eksploatacji – po prostu infrastruktura tego paliwa jest droga. JAXA chce osiągnąć oszczędności cenowe wzorując się na SpaceX i przechodząc z trybu manufaktury (budowa rakiety na konkretne zamówienie) na tryb linii produkcyjnej.
Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Jednak wyjście na plus przy cenie $45M i rakiecie napędzanej ciekłym wodorem wydaje mi się zupełnie nieprawdopodobne. Z drugiej strony Ariane 6 jest dokładnie w ten sam sposób zaprojektowana – wygląda na to że coś w tym jest. W odróżnieniu od Ariane 6 (a konkretnie od Adeline), JAXA nawet nie wspomina o wielokrotnym używaniu rakiet czy chociaż silników.