Ten pożar

Wg. SpaceX bezpośrednią przyczyną wczorajszej awarii był pożar w przestrzeni poniżej dolnego końca zbiornika ciekłego tlenu a osłony termicznej silników. Jak chcecie się dowiedzieć wszystkiego o tej osłonie to RingWatchers mają sporo informacji i zdjęć.

Trudno powiedzieć z czego był ten wyciek – tam jest od cholery większych i mniejszych rurek – sześć raptorów + wszelkie rury których te silniki wymagają. W każdym razie musiał to być „podwójny” wyciek – zarówno metanu jak i tlenu – inaczej nie miało by co się palić w próżni. A to oznacza że to nie była pojedyncza awaria. Chyba że to był tylko wyciek metanu który zdążył dokonać wystarczających zniszczeń w czasie gdy miał jeszcze tlen z atmosfery by potem pękła jakaś większa rura z metanem czy też mniejsza z tlenem by mogło się dalej palić.

W sumie ciekawe dlaczego nastąpiła taka duża eksplozja? Starship był już praktycznie w próżni więc nie działały na niego siły aerodynamiczne i samo koziołkowanie nie spowodowało by rozerwania statku. Wzrost ciśnienia w tym przedziale? Trudno powiedzieć co by w takiej sytuacji puściło pierwsze – czy te osłony termiczne na dole, czy „spódniczka” (czyli boczne ściany) czy dno zbiornika ciekłego tlenu. To dno jest w sumie dość wrażliwe bo przechodzą przez nie rury. A w Starship 33 zmieniono prawdopodobnie konfigurację tychże. Powolne awarię silników jeden po drugim pewnie powodowało uszkadzanie kabli przez ten pożar. A to oznacza że się paliło już poza atmosferą czyli był wyciek i metanu i tlenu.

Pomysł zwiększenia wentylacji tego przedziału jest średnio rozsądny. Jak coś się pali tam na tyle poważnie że istniejącą już wentylacja nie jest w stanie odprowadzić gazów, to niewiele to zmieni efekt końcowy. System gaśniczy wydaje się lepszym rozwiązaniem – wypełniając przedział jakimś niepalnym gazem typu azot czy co2 można ugasić pożar spowodowany wyciekami metanu. I nie trzeba tego długo robić, wystarczy żeby rakieta wyszła poza atmosferę. Oczywiście to niewiele zmieni wynik lotu bo pewnie wszystko wybuchnie przy lądowaniu ale przynajmniej orbitę uda się osiągnąć. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest zlikwidowanie możliwości powstania wycieków ale jeżeli Starship ma kiedykolwiek wynosić ludzi w kosmos to nie ma opcji by jedna pęknięta rurka powodowała utratę załogi. Szczególnie że Musk nie planuje systemu ratowania jaki jest np. w Dragonie (bo taki system ma zastosowanie tylko na Ziemi). Dlatego te wszelkie systemy gaśnicze są niezbędne.

Ciekawe czy rzeczywiście zobaczymy następny lot w lutym / marcu czy raczej po tej awarii będzie przerwa do kwietnia / maja?

Marek Cyzio Opublikowane przez: