Jeden z silników BE-4 który miał iść do następnych egzemplarzy Vulcana rozleciał się w czasie testu. Jak to Tory wytłumaczył – każdy silnik jest uruchamiany na krótko w ramach testów akceptacyjnych by potwierdzić że został porządnie złożony. I ten nie przeszedł tego testu.
Między liniami można przeczytać irytację na Blue Origin – z tego jak to Tory napisał, wynikało by że „good workmanship” wyraźnie nie występuje w Blue Origin bo gdyby występował, to silnik by nie eksplodował.
Eksplozja podobno poważnie uszkodziła stanowisko testowe. Na szczęście BO ma dwa stanowiska więc biorąc pod uwagę raczej niewielkie tempo produkcji utrata jednego nie powinna spowodować opóźnień. Natomiast brak jednego z silników do drugiego lotu Vulcana może znacząco go opóźnić.
BO twierdzi że już zna „prawdopodobną” przyczynę awarii. Jednak wiecie jak to jest – prawdopodobną przyczyną może być rozerwanie komory spalania. Jednak dojście do tego dlaczego komora spalania się rozerwała może zająć wiele miesięcy. I w zależności gdzie jest początkowa przyczyna która spowodowała tą awarię, jej poprawienie może zająć sporo czasu. I może się także okazać że te już „zaakceptowane” silniki które są zamontowane w Vulcanie 1 wymagają naprawy.
Biorąc to wszystko pod uwagę można spokojnie założyć że start Vulcana w 2023 jest nierealny a start New Glenn w 2024 ma bardzo niewielkie szanse. Raczej bym stawiał na inauguracyjny lot Vulcana wczesnym latem 2024 a New Glenn na jesieni 2025.