Tory pewnie zawału dostał

Przedstawiciel Blue Origin powiedział że pierwsza para silników BE-4 które nadają siw do użycia do lotu rakiety powstanie w tym roku. W TYM ROKU! Jak pamiętacie BO obiecywało ULA ze dostarczy im silniki do końca 2021. Potem mówiło się o styczniu – lutym 2022. Teraz mamy „w 2022” co pewnie oznacza jesień albo wczesną zimę. Niestety zero przecieków z firmy o tym jak idzie testowanie. BO podobnie jak SpaceX korzysta z bardzo silnego rozwiązania prawnego – tzw. non disclosure agreement. Dzięki temu w razie przecieków firma może nie tylko zwolnić pracownika ale także doprowadzić go do ruiny finansowej. Jedyny wyjątek od tej reguły jest w sytuacji gdy pracownik ujawni przestępczą działalność firmy i dostanie status „whistleblower”. Problem w tym że w USA każdy płaci za swoich prawników = nawet jak uda się udowodnić że człowiek jest niewinny, to kosztuje to dziesiątki a czasem setki tysięcy dolarów. Dlatego lepiej nie zaczynać z dużymi firmami.

Ale wracając do silników – prawdopodobieństwo startu Vulcan’a w 2022 spadło praktycznie do zera. Współczuję ULA – są w wyjątkowo niewygodnym położeniu. Jak pewnie pamiętacie umowa między ULA i BO jest wyjątkowo niekorzystna dla BO – firma zgodziła się na dostarczanie ULA silników po jakiejś śmiesznie niskiej cenie (porównywalnej z ceną RD-180 – tzn. 1/2 ceny bo dwa BE-4). To znacznie poniżej kosztów produkcji jednego BE-4, przynajmniej na razie, kiedy produkcja jest jednostkowa i każdy egzemplarz kosztuje majątek. Dlatego BO wcale się nie spieszy z rozpoczęciem produkcji BE-4 zanim New Glenn będzie gotowy. Zresztą nawet wtedy będzie to nadal produkcja jednostkowa – BO planuje powoli zbudować flotę New Glenn i używać ich aż do powstania New Armstrong. Więc pewnie łącznie wyprodukują 100-150 silników max. Nie opłaca się dla tak małej partii tworzyć jakiejś wielkiej linii produkcyjnej co powoduje że jednostkowy koszt silnika będzie duży. Dla porównania – SpaceX wyprodukował już dobrze ponad 800 Merlinów i nadal je produkuje choć w trochę mniejszym tempie niż dawniej.

ULA nie może nawet podać do sądu BO bo w kontrakcie jest podobno zaznaczone że silniki się mogą opóźnić.

O tym że New Glenn będzie bezpośrednio konkurował z Vulcan w walce o (coraz mniej) lukratywne starty wojskowe i NASA nawet nie ma co wspominać – ULA do tej pory nie może się otrząsnąć z szoku.

Pracownicy ULA planują strajk – podobno firma im obcięła ubezpieczenia zdrowotne, plany emerytalne i pensje tak by ceny startów Atlas V i Vulcan były konkurencyjne w stosunku do F9. Możliwe że to jeden z gwoździ do trumny – BO jak już New Glenn zacznie latać będzie na pewno oferowało niższe ceny za lot niż SpaceX / F9 i ULA / Vulcan. Oczywiście zakładamy że Starship to jeszcze daleka bajka i że na początku SpaceX nie będzie chciało upokorzyć konkurencji oferując 10x większy udźwig za 1/10 ceny. Zresztą wojsko podobnie jak NASA lubi mieć kilka firm które są w stanie im wystrzelić satelity więc nawet jeżeli BO będzie 10x droższe od SpaceX to i tak wygra kontrakty. Musi być tylko tańsze od ULA. Dlatego nie widzę szans na przetrwanie ULA w perspektywie 10+ lat. A ten strajk może tylko przyspieszyć upadek.

Marek Cyzio Opublikowane przez: