Z nie do końca zrozumiałych powodów, mamy wolną resztę Marca. Następny start SpaceX z CCAFS dopiero 2 kwietnia (CRS-14 na używanej rakiecie). Lądowania raczej nie będzie bo SpaceX nie zbiera rakiet po dwóch lotach – za ich hangarem leżą takie dwie i czekają na jakieś miejsce do postawienia jako eksponat – jedna ma być przed wschodnim wjazdem do CCAFS (tam gdzie dawniej stał Navaho) a druga prawdopodobnie trafi do KSC. Potem kilkanaście dni przerwy i w połowie kwietnia poleci TESS, tym razem na nowej rakiecie – ostatnim egzemplarzu Block 4.?. Nie wiadomo czy będzie lądowanie, satelita leci na dość nietypową orbitę – powyżej geostacjonarnej. A to oznacza że pomimo niewielkiej masy satelity pierwszy stopień może nie mieć wystarczająco paliwa na wyhamowanie przed wejściem w atmosferę.
Oczekiwany przez wszystkich pierwszy lot F9/block 5 odbędzie się najwcześniej pod koniec kwietnia. Zresztą jak do tej pory nie było jeszcze testu statycznego pierwszego stopnia tej rakiety w McGregor, TX. Test podobno miał się odbyć pod koniec tego tygodnia, dziś albo jutro. Jak na razie cisza…
SpaceX planuje że pierwszy, bezzałogowy lot załogowego Dragona będzie w pełni gotową kapsułą – z wszystkimi systemami itp. Wydawało by się to oczywiste, jednak zarówno Orion jak i CST-100 mają swój pierwszy lot odbyć bez części podsystemów – tych, które nie są wymagane z uwagi na brak załogi. Np. toalety (Orion) czy systemu czyszczenia powietrza (obie kapsuły).
Polski satelita PW-SAT2 (zdjęcie tytułowe) jest już praktycznie gotowy. Pozostały tylko testy wytrząsania i testy w komorze próżniowej. Satelita ma lecieć w ramach lotu SSO-A, który odbędzie się w drugiej połowie tego roku. Dużo małych satelitów poleci na orbitę synchroniczną ze słońcem za pomocą Falcona 9 (pewnie block 5?) z Vandenberg. Satelita będzie testował bardzo ciekawe (i mam nadzieję kiedyś zarabiające sporo pieniędzy dla autorów) rozwiązanie pozwalające na pozbycie się kosmicznego śmiecia – żagiel deorbitacyjny. Taki żagiel pozwala na pozbycie się małego cubesat z niskiej orbity okołoziemskiej w ciągu kilku miesięcy zamiast kilkunastu lat znakomicie zmniejszając szanse na kolizje z innymi satelitami czy też eksplozję baterii i powstanie kosmicznych śmieci. Było by super gdyby przyszłe wymogi dla CubeSats zawierały konieczność posiadania jakiegoś sposobu deorbitacji. Satelita ma dwie kamerki, więc będzie można sobie obserwować jak żagiel się rozłożył i jak wytrzymuje on kilkumiesięczny pobyt w kosmosie (zakładając że kamerki/zasilanie/nadajnik tyle wytrzyma).
A ostatnia ciekawostka to pojawienie się plotek o rozmowach między Space Florida a SpaceX na temat budowy dużej fabryki rakiet na Space Coast. To na razie plotki, ale to już nie pierwszy raz kiedy o takim pomyśle słychać. Obecne rozwiązanie – fabryka w Kalifornii a platformy w Kalifornii, w Texasie i na Florydzie jest możliwe wyłącznie dzięki rozmiarom F9 pozwalającym na transport drogą lądową. Jednak BFR/BFS będą znacznie większe i by przetransportować je z Kalifornii do Texasu i na Florydę trzeba by jeździć barką przez Kanał Panamski – jest to kosztowne i czasochłonne. Dlatego rozsądnym wydaje się budowa fabryki w miejscu gdzie będą startowały rakiety by ograniczyć koszty transportu. Blue Origin to sobie spokojnie policzył i mamy teraz wielką fabrykę. SpaceX ma jednak dylemat – jeżeli głównym miejscem startów BFR będzie Texas, to wypadało by postawić tam fabrykę. Jednak Boca Chica ma wiele ograniczeń utrudniających z korzystania. Największym z nich jest konieczność zbudowania znacznie większej niż obecnie platformy. SpaceX planuje testować uproszczoną wersję BFR w Boca Chica – będzie ona podobnie jak Grashopper miała tylko kilka silników i ciąg wystarczający do krótkich skoków. Lądowania są planowane na barce. Do takich testów wystarczy istniejąca platforma. To także oznacza że SpaceX nie planuje w najbliższym czasie żadnych lotów F9 i FH z Boca Chica – wszystkie będą się odbywały z KSC/CCAFS. Jednak docelowo można założyć że pełnowymiarowy BFR będzie startował z LC-39A. Zbudowanie platformy o rozmiarze LC-39A zdolnej wytrzymać ciąg rakiety klasy Nova wymaga co najmniej miliarda dolarów – znacznie więcej niż SpaceX planuje zainwestować w Boca Chica, Dlatego wydaje się logiczne umiejscowienie produkcji BFR w okolicach KSC i starty rakiety z LC-39A. Ale to także oznacza że wcześniej czy później SpaceX będzie musiał zbudować wieżę dla astronautów na LC-40. Nie brano tego wcześniej pod uwagę jako że załogowe Dragony miały także latać na FH a LC-40 nie jest do tego przystosowana. Jednak do celów BFR trzeba będzie dość poważnie przebudować LC-39A a jednocześnie NASA pewnie będzie chciała wysyłać astronautów do ISS. A to oznacza że albo w okolicach 2021-2022 zobaczymy wieżę dla astronautów na LC-40, albo BFR/BFS opóźnią się aż do czasu kiedy SpaceX nie wywiąże się ze swoich zobowiązań w ramach programu załogowych lotów na ISS. Opcji koegzystencji BFR/BFS i F9/FH nie widzę – modyfikacje platformy będą spore, podobnie z hangarem (zachodzi pytanie czy nie trzeba będzie go zburzyć). Niestety SpaceX ma dużo trudniejszą sytuację niż Blue Origin – znacznie mniejsze środki finansowe i konieczność realizacji już zawartych kontraktów.