Kilka drobiazgów które nie są warte osobnego posta:
- nasz ulubiony, rosyjski celebryta – Dimitri Rogozin – powiedział kilka dni temu że rosyjski przemysł kosmiczny jest bardzo daleko w tyle w stosunku do amerykańskiego i nie widać sposobu w jaki dało by się to zniwelować. A wczoraj wycofał się rakiem z tego twierdzenia, mówiąc że chodziło mu tylko o produktywność pracowników. Rogozin jest znany z mówienia rzeczy, które w USA by się skończyły rezygnacją. Np. jakiś czas temu powiedział że nie mają problemów z produkowaniem RD-180 i RD-181 i wysyłaniem astronautów za pomocą Soyuza dla USA, bo pieniądze jakie Rosja uzyskuje pozwalają modernizować bronie przeciwko USA. Tak wszyscy wiemy że tak jest, ale tego się nie mówi publicznie…
- Rosja planuje sprzedawanie miejsc w Soyuzach dla turystów po 2018 roku – strumień pieniędzy z NASA się skończy i trzeba będzie jakoś podreperować budżet
- francuski minister od spraw kosmicznych – Thierry Mandon – wydaje się zdawać sobie sprawę że rakieta Ariane 6 nie ma sensu. Dlatego tłumaczył ostatnio jak to Francja pracuje nad silnikiem Promethee napędzanym ciekłym metanem i tlenem i będącym wielokrotnego użytku. Silnik ma kosztować $1M za sztukę i mieć porównywalny ciąg do silnika Vulcain (który obecnie kosztuje kilkanaście milionów dolarów). Warto zauważyć że Vulcain i Vinci (każdy w cenie kilkunastu milionów $) są obecnie planowane dla (jednorazowej) Ariane 6. Ciekawa jest także pozycja różnych ważnych figur z europejskiego przemysłu kosmicznego w sprawie SpaceX – kilka miesięcy temu twierdzili oni że szanse na uratowanie rakiety przez SpaceX są minimalne i dlatego Ariane nie planuje rakiet wielokrotnego użycia. Obecnie oficjalną linią jest twierdzenie że uratowanie rakiety nie jest niczym trudnym, problemem jest przygotowanie jej do ponownego lotu. Ciekawe co będą mówili na jesieni?