Jako że nie dzieje się nic wielkiego (przynajmniej moim zdaniem), to trochę drobiazgów dziś:
- Vector Space Systems dość intensywnie reklamuje rakietę Vector-R która będzie konkurencją dla RocketLab Electron. Widzieliście już jej zdjęcie w KSC Visitor Complex.
- Firefly Aerospace które jakiś czas temu zbankrutowało, wróciło do życia i właśnie podpisało umowę z USAF na użycie LC-2W w Vandenberg. Firma po wyjściu z bankructwa zdecydowała się zdecydowanie przeprojektować swoje rakiety – koniec z silnikiem aerospike, rakiety będą napędzane raczej nudnymi silnikami na RP-1/LOX. Dla uproszczenia (?) konstrukcji silniki będą miały turbopompy działające w cyklu „tap off” – część spalin z komory spalania idzie do napędzania turbopomp. Planowane są dwie wersje rakiety – jedna z czterema silnikami w pierwszym stopniu i jedna a’la FH/D4H z trzema identycznymi pierwszymi stopniami. Drugi stopień ma mieć podobny silnik, tylko zmodyfikowany do pracy w próżni/samodzielnej pracy. Ciekawostką jest plan użycia kompozytowych zbiorników ciekłego tlenu bez wewnętrznej wyściółki (zwykle w takich sytuacjach stosuje się cienką wyściółkę z aluminium by ciekły tlen nie spotykał się z żywicą). Chociaż z tego co sprawdziłem to Electron firmy RocketLab używa podobnego podejścia. O ile pamiętam wszystko zależy od tego w jaki sposób utrzymujemy ciśnienie w zbiorniku – jeżeli jest to hel, to kompozytowe zbiorniki są kompatybilne z ciekłym tlenem. Jednak jeżeli chcemy używać autogenicznego systemu utrzymywania ciśnienia (czyli gorącego tlenu z silnika), to trzeba mieć wyściółkę z aluminium.
- RocketLab opóźnił start Electrona – w czasie testów przed startem jeden z elektronicznych kontrolerów silników napędzających pompy paliwa i utleniacza zachował się niegrzecznie. No i oczywiście teraz mamy duże śledztwo dlaczego tak się stało i czy ta usterka może być w innych kontrolerach.
- NASA myśli o opóźnieniu pojawienia się wersji 1B rakiety SLS a co za tym idzie pełnej certyfikacji do lotów załogowych wersji 1 (ICPS jako drugi stopień). Jak na razie nie ma na horyzoncie żadnej misji czy ładunku który usprawiedliwiał by budowę wersji 1B – wszystko co NASA planuje osiągnąć (włącznie z budową stacji kosmicznej na orbicie księżyca) da się osiągnąć za pomocą wersji 1. Jest tylko jeden, maleńki problem. Wersja 1 ma udźwig praktycznie identyczny z Falconem Heavy w wersji „jednorazowej” (za $150M). Jak tu przekonać kongres że lepiej latać wersją za miliardy dolarów za strzał? Oczywiście przeciwnicy FH mają ciekawe argumenty w kieszeni – że pierwszy lot miał znacznie mniejszy udźwig i nie wiadomo czy wersja końcowa będzie tak wydajna jak to SpaceX obiecuje, że Falcon Heavy jest nieprzetestowany (hahaha!) itp.
- DARPA jakiś czas temu ogłosiła LaunchChallenge – firmy które się do niego zgłoszą będą musiały wystrzelić rakietę z wybranego przez DARPA miejsca a następnie wystrzelić następną z zupełnie innego miejsca kilka dni później. Żeby było jeszcze trudniej to firmy dowiedzą się o tym skąd mają wystartować rakiety na parę tygodni przed startem a dostaną ładunek i orbitę na którą mają go dostarczyć na kilka dni przed startem. Wygrana to $10M – zupełnie przyzwoicie, choć bez jakichś większych zachwytów biorąc pod uwagę np. ceny Electrona. Ale Electron odpada, bo wymaga platformy startowej. Za to np. Vector Space Systems z Vector-R ma szanse jako że ich rakieta ma mieć minimalne wymagania – kawałek betonu i tyle. W sumie to na miejscu Rosji czy Chin bardzo bym nie lubił tego konkursu bo jest on dosłownie na prywatne, międzykontynentalne pociski balistyczne.
- Tesla jutro ogłosi wyniki finansowe za pierwszy kwartał i wszyscy spodziewają się że będą katastrofalne – oczekuje się że firma miała około 3 miliardów dolarów obrotu i udało jej się zmarnować około miliarda dolarów. Mogą być niespodzianki – np. Tesla musi odpisać sobie spore pieniądze zainwestowane w automatyzację procesu produkcji która została przerobiona na żyletki po tym jak okazało się że roboty przemysłowe są nadal tak głupie jak około 20 lat temu kiedy to GM postanowiło osiągnąć coś podobnego. Jako że wszyscy są przygotowani na katastrofalne wyniki, to ich ogłoszenie nie powinno spowodować końca świata dla Tesla. Za to podejrzewa się że Musk może wyciągnąć kota z worka, a właściwie model Y i żeby podreperować finanse Tesli otworzyć rezerwacje na ten samochód. To by dało Tesli najlepszy z możliwych sposobów finansowania – z zerowym oprocentowaniem, choć istnieje ryzyko że wielu z obecnych posiadaczy rezerwacji na Model 3 mogło by je skasować i w zamian zarezerwować Y. Oczywiście Tesla ma swoje sposoby na przeciąganie zwrotu pieniędzy i przez jakiś czas miała by od każdej takiej osoby $2K zamiast $1K ale w końcu trzeba te pieniądze oddać. Aha – jedna ciekawostka – by nie przekroczyć 200K samochodów do końca czerwca 2018 (co pozwoli kupującym Tesle na korzystanie z pełnej zniżki w podatkach na samochody dostarczone do końca września 2018), firma zaczęła oferować Model 3 w Kanadzie.