Na wczorajszej konferencji poinformowano że SpaceX planuje intensywne prace na LC-39A. Na początku stycznia rozpocznie się usuwanie ruchomej części dawnej wieży używanej przez promy kosmiczne. Nieruchoma część będzie także poważnie zmodyfikowana – podwyższona, wzmocniona (podobno w obecnej wersji może nie wytrzymać uderzenia huraganu) i obudowana.
Jedną z ciekawostek jaka się wczoraj wypsnęła jest stwierdzenie że usunięcie ruchomej części wieży jest ważne do „odciążenia” platformy tak by przyszłe rakiety SpaceX mogły bezpiecznie z niej startować. I to skłoniło mnie do pozbierania informacji o tym co publicznie wiadomo o nowej rakiecie.
Przede wszystkim dwie cyferki wydają się być dość pewne. Pierwszą z nich jest masa startowa rzędu 5 – 6 tysięcy ton – dwa razy tyle co Saturn V i trzy razy tyle co prom kosmiczny. Drugą udźwig rzędu 300 ton na niską orbitę okołoziemską – ponad dwa razy tyle co Saturn V i ponad dwa razy tyle co planowana rakieta SLS.
Eksperci zakładają że nowa, wielka rakieta będzie podobnie zbudowana jak Falcon Heavy – będzie wersja mniejsza (o udźwigu kilkudziesięciu ton) i większa, z trzema prawie identycznymi członami. Użycie ciekłego metanu pozwoli na zbudowanie zbiorników ze wspólnymi ściankami ograniczając masę i zwiększając udźwig. Każdy z członów będzie miał 9 lub 10 silników Raptor podczas gdy drugi stopień napędzany będzie jednym takim silnikiem (ze znacznie dłuższą dyszą).
Plany platformy w Texasie wyraźnie nie przewidują startów tak wielkiej rakiety – można założyć że LC-39A będzie jedynym miejscem z którego startować będzie to monstrum. I tu pojawia się trochę problemów – rakieta takich rozmiarów w razie czego może eksplodować jak mała bomba atomowa. LC-39A jest niepokojąco blisko VAB – nie wiadomo czy SpaceX nie będzie musiał wejść w jakiś układ z NASA tak by móc korzystać także z LC-39B.
Drugim problemem jest transport – rakieta będzie prawdopodobnie miała średnicę rzędu 10 metrów – nie da się tego transportować z Kalifornii przez Texas do KSC. Zresztą nawet omijając Texas trzeba by transportować tą rakietę przez kanał Panamski. Czyżby oznaczało to fabrykę rakiet na Space Coast? Chodzą słuchy że jest to możliwe.
Trzecim problemem są testy statyczne silników – teren jaki SpaceX ma w McGregor, TX jest położony za blisko by móc testować pierwszy stopień takiej rakiety bez uszkodzenia okolicznych domów. To następny powód dla którego możliwe jest przeniesienie produkcji i testowania z Kalifornii i Texasu na Space Coast.
Czwartym problemem jest paliwo i utleniacz – do startu takiej rakiety potrzebne będą olbrzymie ilości ciekłego tlenu i metanu – ponad 5500 ton przy każdym starcie. W tym celu trzeba zbudować olbrzymie zbiorniki – obecne zbiorniki ciekłego tlenu i wodoru na LC-39A i 39B są za małe do tego celu. Ale zanim się wleje paliwo i utleniacz do zbiorników trzeba je gdzieś kupić. O ile ciekły tlen jest dostępny w odpowiednich ilościach, o tyle z ciekłym metanem będzie problem. Możliwe że SpaceX będzie próbował rozwiązać dwa problemy za jednym zamachem – do eksploracji Marsa potrzebna jest technologia produkcji metanu z dwutlenku węgla – zbudowanie podobnej fabryki na Ziemi pozwoliło by na dopracowanie procesu a do tego spowodowało by duże zadowolenie zielonych.
Piątym problemem są zmiany których już dokonano na LC-39A – zasypanie jednej z flame trench oraz hangar niecałe 400 metrów od platformy. Zmiany te mogą oznaczać że SpaceX planuje użycie VAB do budowy nowej rakiety oraz LC-39B do jej startów.
(wszystkie informacje pochodzą z forum NASASpaceFlight.com + trochę moich przemyśleń)
P.S. Zapomniałem o szóstym problemie – rynku. SpaceX musi stworzyć rynek kilkudziesięcio-tonowych ładunków na orbitę geostacjonarną – bez tego nowa rakieta nie ma sensu. Biorąc pod uwagę miniaturyzację satelitów może się to okazać bardzo trudne…