Trump dziś zatweetowal że daje NASA dodatkowe 1.6 miliarda dolarów. NASA lekko przerażona zorganizowała błyskawicznie konferencję prasową żeby poinformować jak tak niewielką kwotą chcą wylądować na Księżycu w 2024 roku. Przede wszystkim nadal lot w stronę księżyca będzie za pomocą Oriona na SLS. Lunar Gateway zostanie zredukowana do czegoś w rodzaju command module Apollo – małego pomieszczenia w którym jeden lub dwóch astronautów czeka na resztę i do którego cumuje Orion i lądownik. Lądownik będzie prywatny – ma być tani bo będzie robiony w ten sam sposób co program lotów załogowych na ISS – prywatna firma go zrobi pod nadzorem NASA. Konferencja prasowa Blue Origin sprzed kilku dni się wyjaśniła teraz – to dokładnie to co NASA oczekuje.
Jestem poważnie rozczarowany. Nadal będą pompowane miliardy w przestarzałą rakietę SLS. Nadal będzie ona wystrzeliwała w kosmos trochę większe Apollo. Które do tego ma za słaby silnik co powoduje że Gateway musi być na wysokiej orbicie Księżyca a samo lądowanie jest znacznie trudniejsze. Niby bardzo ambitny plan a jednocześnie biorąc pod uwagę marzenia Muska, wszystko to wydaje się okropnie konserwatywne. Jednorazowa rakieta, kapsuła a’la Apollo, lądowanie na spadochronach. Cóż, za kilka lat się okaże kto miał rację, ale patrząc z perspektywy ostatnich 10 lat kiedy to NASA budowała i nadal buduje SLS, a SpaceX w tym czasie opanował lądowania, rakiety rutynowo latają kilka razy a Falcon Heavy ma więcej niż połowę planowanego udźwigu SLS to jakbym miał stawiać na kogoś pieniądze to chyba jednak bym na Muska postawił.
I ostatnia rzecz – program nazywa się Artemis bo celem jest postawienie nogi Amerykanki na księżycu. Tym bardziej mnie to zdumiewa – miałem nadzieję że celem jest długotrwała eksploatacja Księżyca, stała obecność itp. A tu nie – chodzi o to by wysłać kobietę. I pewnie jak już jakaś poleci i wróci to skończy się zainteresowanie i pieniądze.