SpaceX zdecydował się jednak nie startować dziś (2 grudnia) – trzecia próba startu ma nastąpić trzeciego grudnia. O pierwszej próbie pisałem wcześniej, drugą przegapiłem jako że byłem na wycieczce. W miejscu które reklamowało się jako mające internet. Tyle że ten internet był prędkości takiej, że przypomniały mi się czasy modemów.
Druga próba startu Falcona 9 odbyła się w Thanksgiving i była wręcz niezwykła – odliczanie szło sprawnie, w momencie T-3 uruchomiły się zgodnie z planem silniki, jednak w momencie T-0 rakieta nie wystartowała. Silniki działały jeszcze przez dwie sekundy a następnie zostały wyłączone. Powodem wstrzymania startu była nieoczekiwanie mała siła ciągu silników – komputer startowy zdecydował że ich ciąg nie rośnie do maksymalnego zgodnie z tym jak powinien i nie wypuścił rakiety z platformy.
Rakieta wróciła na weekend do hangaru i okazało się że system uruchamiania silników używający cieczy o wdzięcznej nazwie TEA-TEB był zanieczyszczony tlenem. To spory problem – system ten musi być wypełniony jakimś biernym gazem (hel?) jako że TEA-TEB to mieszanina triethylaluminium (10%) i triethylboranu (90%) – obie te substancje zapalają się w kontakcie z powietrzem. Triethylaluminium jest szczególnie silnie samozapalne – jest to jedna z niewielu substancji zapalająca się w kontakcie z ciekłym tlenem. TEA zapala się w kontakcie z dowolnym utleniaczem a także z wodą. Więc zanieczyszczenie kanałów którymi jest pompowana ta mieszanka spowodowało pewnie jej zapalenie się zanim dotarła do komory spalania. Ciekawostka – TEA-TEB było używane do uruchamiania silników F-1 rakiety Saturn V a także do uruchamiania silników i dopalaczy w samolocie SR-71. Ten ostatni był szczególnie ciekawy, jako że każdy silnik miał pojemnik na 16 „strzałów” TEA-TEB. Jeżeli w czasie lotu zużyto większość, to samolot musiał przerwać misję. A że każde uruchomienie dopalacza zużywało jedną dawkę, to nie było wcale tak trudno.
Czytelnicy pewnie się pytają – dlaczego nie użyć zwykłych świec zapłonowych jak w samochodzie? Z dwóch powodów – przede wszystkim świeca to skomplikowane urządzenie – wymaga źródła wysokiego napięcia itp. A po drugie zalanie świecy paliwem i/lub utleniaczem spowodowało by brak zapłonu. Wstrzyknięcie TEA-TEB jest znacznie prostsze (jeden zaworek) i zdecydowanie pewniejsze. A w SR-71 dochodził dodatkowy problem – paliwo (JP-7) się bardzo niechętnie paliło i nie było możliwości zapalenia go od iskry.
Falcon 9 został wyczyszczony dokładnie, wszystkie silniki zostały zbadane boroskopem a jako że centralny silnik wyglądał nie za dobrze (pewnie to właśnie w nim zanieczyszczony był ten system), to inżynierowie wymienili w nim generator gazu.
A swoją drogą to cała ta nieudana próba pokazuje jak dobrze zaprojektowana jest rakieta i jak dobrym pomysłem są silniki na ciekłe paliwo – można je zawsze przetestować „na gorąco” i wyłączyć jeżeli coś jest nie tak. Rakieta z silnikami na paliwo stałe nie ma takiej swobody – jak już się je uruchomi to trzeba lecieć.