Dziś upływa dwa tygodnie od startu Falcona 9 i nadal cicho o przyczynach awarii. To trochę niepokojące. Popatrzyłem na to jak cały proces wyglądał w czasie CRS-7 – wtedy to Musk już dzień po awarii zatweetował że przyczyną był gwałtowny wzrost ciśnienia w zbiorniku ciekłego tlenu drugiego stopnia. Po dwóch tygodniach Musk twierdził że są blisko rozwiązania zagadki. Oficjalne wytłumaczenie co się stało pojawiło się dopiero miesiąc po awarii, jednak od początku wiadomo było że problem związany był z systemem utrzymywania ciśnienia w zbiorniku. Przerwa w lotach trwała prawie pół roku, ale jej długość była także spowodowana zmianą rakiety na nową wersję.
Tym razem wszystko wygląda dużo gorzej – pomimo dwóch tygodni nadal nie ma żadnych oficjalnych informacji na temat podejrzewanych przyczyn eksplozji (choć pojawiły się pewne przecieki, jednak nie są one warte wzmianki). Sytuacja jest szczególnie dziwna, jako że eksplozja nastąpiła w relatywnie bezpiecznym momencie odliczania – zbiorniki kerozyny i ciekłego tlenu nie były pod ciśnieniem (w momencie eksplozji tankowano ciekły tlen), także system utrzymywania ciśnienia w zbiornikach za pomocą superkrytycznego helu nie osiągnął jeszcze pełnego ciśnienia.
Wszelkie teorie o tym co się dokładnie stało są oparte o informacje jakie podał SpaceX – że awaria nastąpiła w okolicach zbiornika ciekłego tlenu drugiego stopnia i że była bardzo gwałtowna – mają 35-55 ms telemetrii z ponad 3000 różnych czujników w rakiecie i na platformie. Ognia do oliwy dolał Musk który zasugerował że SpaceX bierze pod uwagę akt terroryzmu jako jedną z przyczyn awarii. Jednak najnowsze plotki wydają się wykluczać terroryzm jako potencjalną przyczynę.
Podstawowym pytaniem jest co mogło spowodować tak energetyczną eksplozję – patrząc na film okazuje się że początkowa eksplozja wyrzuciła co najmniej dwa obiekty z olbrzymią prędkością – jeden z nich oddala się od rakiety o co najmniej 10 metrów w 1/25 sekundy = porusza się z olbrzymią prędkością. Nie znamy masy tego obiektu ani jego dokładnej trajektorii, więc trudno ocenić jego energię, jednak cokolwiek spowodowało jego wyrzucenie musiało wyzwolić duże ilości energii. W okolicach w których nastąpiła eksplozja są tylko dwa źródła które mogły by spowodować coś takiego:
- mgła czegoś palnego (paliwo?) rozpylona w atmosferze czystego tlenu
- system utrzymywania ciśnienia w zbiorniku (superkrytyczny hel pod ciśnieniem 6000 psi)
W związku z czym dwie obecnie obowiązujące teorie to:
- minimalny przeciek w systemie doprowadzania kerozyny do drugiego stopnia którego rezultatem była mgiełka z kerozyny strzelająca do góry i mieszająca się z gazowym tlenem wentylowanym u góry zbiornika. Nie jest jasne skąd by wtedy wzięło się źródło zapłonu, ale to szczegół.
- awaria systemu utrzymywania ciśnienia w zbiorniku ciekłego tlenu, która spowodowała rozpylenie mgły ciekłego tlenu i kerozyny – w tym wypadku energetyczność takiej awarii jest wystarczająca by spowodować eksplozję mieszanki
Jednak to co zastanawia to brak jakichkolwiek aktualizacji ze strony SpaceX – wydawało by się że dowolna z tych awarii zostawiła by wystarczająco charakterystyczny ślad w telemetrii, że SpaceX byłby w stanie ją błyskawicznie zidentyfikować. A plotki jakie dochodziły do tej pory wydawały się wskazywać że dane telemetryczne nie wskazują jednoznacznie na jakąś przyczynę. ALe podobnie było w przypadku CRS-7 – tam wyrywająca się butla z helem zagięła rurkę go doprowadzająca tak że ciśnienie w systemie wróciło do normy pomimo że jedna z butli szalała po zbiorniku. Tu też mogło nastąpić coś podobnego.
Cóż, nie pozostaje nic innego jak czekać…