ULA odniosła wielkie zwycięstwo w walce ze SpaceX. Jak informuje SpaceNews, najnowsza wersja budżetu USA zezwala USAF na przyznawanie kontraktów każdej certyfikowanej firmie, niezależnie od tego skąd pochodzą silniki do jej rakiety. Nie ma żadnych ograniczeń na to ile silników może ULA zamówić. Podejrzewam że firma szybko zamówi większą partię na wypadek gdyby senatorom się znowu coś zmieniło. W ten sposób SpaceX będzie musiał konkurować ze sponsorowaną przez obcy rząd firmą (Rosja sprzedaje silniki RD-180 poniżej kosztów produkcji – pisałem już o tym). Obcy rząd, w którego interesie jest osłabienie SpaceX. Cóż, jak widać USA umie wyłącznie przechodzić z jednego ekstremum (zbankrutować ULA!) na drugie (wykończyć SpaceX). Założę się że ULA magicznie obniży swoje koszty i zacznie konkurować ze SpaceX nie tylko na rynku ładunków wojskowych, ale i komercyjnych. Atlas V 401 za $70M? Może się okazać że rząd USA od wielu lat przepłacał za starty. Tak, jestem zdecydowanie oburzony tą decyzją. Uważam że powinno sie było ULA zezwolić na zakup jeszcze kilku silników, tak żeby byli w stanie przetrwać do pojawienia się Vulcana, ale ani jednego więcej i ze szczególnym uwzględnieniem słowa „przetrwać” – żadnych silników do komercyjnych lotów i nieuczciwej konkurencji.
Trzeba jednak zauważyć że SpaceX sam pod sobą wykopał dziurę czerwcową awarią. Wtedy to różni wojskowi optymiści zorientowali się nagle że wykańczając ULA podcinają gałąź na której siedzą. Dzisiejszy budżet jest wynikiem tego strachu. USA potrzebuje dwóch niezależnych producentów rakiet i trzeba dopilnować by ULA miała się dobrze.