Ulala!

Jak wiecie pojawiły się w mediach plotki o potencjalnym zakupie ULA przez Sierra Space (czyli fragment Sierra Nevada Corporation). Z tego co się dowiedziałem od znajomego (który pracuje z SNC) rzeczywiście są takie plany ale raczej z tego nic nie wyjdzie. Powód jest podobny jak w przypadku Blue Origin – cena. SNC jakiś czas temu wygrała bardzo duży kontrakt wojskowy („Doomsday plane”) który wymaga olbrzymich inwestycji na samym początku. Firma jest całkowicie prywatna (nie jest na giełdzie) więc może sobie pozwolić na takie inwestycje i nie wykazywanie zysków co 3 miesiące ale nawet prywatne firmy muszą uważać na „cash flow” a z drobnych plotek jakie usłyszałem wydaje się wynikać że początkowa inwestycja w ten kontrakt jest znacznie większa niż firma to planowała. A to oznacza że SNC może być mniej skłonna do „przepłacenia” za ULA.

Właśnie „przepłacenie” jest podobno powodem dla którego BO zrezygnowało (przynajmniej na razie) z zakupu ULA. Właściciele ULA uważają że firma jest warta X a BO uważa że jest warta Y gdzie Y < X. Jak sobie możecie wyobrazić wartość ULA zależy nie tylko od tego co firma robi ale także od tego co robi konkurencja. A coraz bardziej udane testy Starship gwałtownie zmniejszają wartość ULA. Także postępy BO w budowie New Glenn powodują erozję wartości ULA. O tym że na horyzoncie jest RocketLab i (to już w mniejszym stopniu) Relativity Space i Stoke Space nie będę wspominał.

SNC potrzebuje rakiety nośnej dla Dream Chaser. Szczególnie teraz kiedy prawdopodobieństwo wycofania się Boeinga z załogowych lotów do ISS jest relatywnie duże i istnieje relatywnie duża szansa że Sierra Space dostanie kontrakt na modyfikację Dream Chaser do lotów załogowych. F9 nie wchodzi w rachubę dlatego że NASA chce mieć w pełni niezależne systemy wysyłania towarów i ludzi na ISS. Pozostaje więc Vulcan i dlatego ULA jest warta więcej dla Sierra Space niż dla Blue Origin.

ULA na pierwszy rzut oka wydaje się świetnym kąskiem – firma ma zapewnione zamówienia na loty Vulcana na wiele lat do przodu, koszty i ryzyko związane z zaprojektowaniem i lotami testowymi zostały już zaabsorbowane. Na najbliższe 10 lat ULA będzie przynosiła solidne zyski. Problem w tym co dalej. Pojawiły się plotki o tym że ULA traci gwałtownie najlepszych pracowników którzy odchodzą do innych firm. Właściciele firmy podobno odmówili inwestycji zarówno w odzysk silników Vulcana jak i modyfikacje Centaur 5 do wielokrotnego użycia na orbicie. W tym momencie ULA nie prowadzi podobno żadnych prac nad nowymi rakietami a jedynie koncentruje się na zwiększeniu tempa produkcji i wystrzeliwania Vulcanów. To trudne zadanie ale nie tak ekscytujące jak prace nad nową rakietą i trudno się dziwić że pracownicy uciekają.

Co będzie dalej? Trudno powiedzieć. Jest kilka opcji:

  • Sierra Space może jednak doliczyć się jakoś potencjalnego zysku z zakupu ULA za obecną cenę i dokonać transakcji
  • Właściciele ULA mogą obniżyć cenę i firmę zgarnie albo BO albo Sierra po tej niższej cenie.
  • Lockheed Martin może zdecydować się że że dział wystrzeliwania ładunków w kosmos jest mu potrzebny (w końcu Northrop Grumman go ma a L-M ostatnio kupuje starty od Firefly które to jednocześnie dostarcza rakietę dla N-G więc pewnie wcześniej czy później ta firma kupi Firefly i L-M zostanie na lodzie).
  • ULA pozostanie niezależna i będzie powoli „umierać” bez inwestycji w nowe produkty i za jakiś czas zostanie za grosze sprzedana jak już nie będzie miała żadnej większej wartości.

Wartość ULA maleje z każdym dniem wraz z postępami SpaceX nad Starship. Najbliższy lot już we wrześniu i zakładając że będzie on udany (booster wyląduje na platformie a Starship bezpiecznie woduje bez dziur w lotkach), to nawet udany lot CERT-2 ULA nie pomoże w podnoszeniu wartości firmy. Następny gwóźdź do trumny wartości firmy to lot New Glenn ale wydaje się że ten raczej nie odbędzie się w tym roku. Ale zakładając że będzie w pełni udany (trochę ryzykowne założenie) to nagle ULA pojawi się bardzo niebezpieczna konkurencja – oferująca znacznie większy udźwig za znacznie mniejsze pieniądze. Pamiętacie że pisałem że BO nie musi być najtańszy na rynku żeby osiągnąć sukces – musi być tylko tańszy od ULA. To jest wręcz gwarantowane a to oznacza że szanse ULA na zgarnięcie dużej części następnych wojskowych kontraktów gwałtownie spadają do zera. I co wtedy? Jaka jest wartość firmy oferującej rakietę która jest znacznie droższa od konkurencji?

Marek Cyzio Opublikowane przez: