Steve Nagel był jedynym w historii promów kosmicznych astronautą któremu nie wyszło lądowanie. Misja STS-37 w kwietniu 1991 roku lądowała w Kalifornii, w Edwards AFB. I prom przyziemił o 180 metrów za wcześnie. W Edwards to żaden problem, jako że pasy startowe są po prostu namalowanymi liniami na idealnie płaskim, wyschniętym jeziorze – mógł i kilometr wcześniej wylądować i nic by się nie stało. Za to gdyby to lądowanie było w KSC… No właśnie też by się nic nie stało – SLF ma ponad 300 metrów utwardzonej powierzchni przed samym pasem i też by raczej nic złego się nie wydarzyło. No chyba że prom zaczepił by o jakieś palmy. Na szczęście nikt więcej nie powtórzył błędu Steve’a, dzięki czemu nie mieliśmy okazji dowiedzieć się jak zachowuje się prom w zetknięciu z subtropikalną roślinnością.