VSS Unity firmy Virgin Galactic poleciał dziś w następny lot. Tym razem lot był troszkę ciekawszy niż zwykle – pojazd miał zainstalowany silnik a co więcej miał także zatankowany hel i podtlenek azotu. Jedyne czego brakowało to paliwa. W zamian w komorze spalania zainstalowano półtonowy zbiornik z wodą który miał symulować masę paliwa. Przetestowano także „podwijanie ogona” – po raz drugi w locie VSS Unity. W ramach testów wykonano także zakręty z dużymi przyspieszeniami. Wszystkie testy przeszły pomyślnie.
Wygląda na to że w następnym locie możemy oczekiwać krótkiego uruchomienia silnika. I jeżeli się ono powiedzie to może na jesieni Virgin Galactic znajdzie się w tym samym miejscu co przed katastrofą w 2014 roku. A to by oznaczało że ta katastrofa opóźniła ich o prawie dokładnie trzy lata.