Niezwykle ciekawy wywiad z niezwykle wkurzonym Alain Charmeau – CEO Ariane Group. Czytając ten wywiad zaczynamy się zastanawiać nad przyszłością rakiety Ariane. Przede wszystkim Ariane 6 będzie znacząco droższa od Falcona 9. Jedyny sposób żeby ona przetrwała to rządowe zamówienia. Dużo rządowych zamówień. Konkretnie to zamówień na siedem lotów które to muszą nastąpić do końca lipca tego roku. Inaczej firma nie będzie miała pieniędzy na budowę rakiet. Przydali by się też komercyjni zamawiacze – firma musi mieć pięć zamówionych lotów na 2021 rok i osiem na 2022 rok żeby przetrwać. Oczywiście to że SpaceX oferuje niskie ceny to spisek niedobrych amerykanów po to by wypchnąć Europę z przemysłu kosmicznego. SpaceX dostaje subsydia od rządu USA (w postaci kontraktów za $100M za lot) i dzięki temu oferuje loty komercyjne poniżej kosztów – nieuczciwa konkurencja. Gdyby rządy Europy płaciły Ariane $100M za każdy lot, to firma była by szczęśliwa. A rządy Europy zamiast popierać swój przemysł kosmiczny, kupują loty od SpaceX. Wielokrotna używalność rakiet to zmyłka, jednorazowe są równie opłacalne pod warunkiem że się dostanie wystarczająco dużo pieniędzy od rządu. Poza tym gdyby Ariane 6 była wielokrotnego użytku, to trzeba by zwolnić dużo ludzi z pracy bo nie trzeba by produkować nowych rakiet. A w końcu rakiety to przede wszystkim program zapewnienia miejsc pracy w Europie. Jakby tak rządy Europy zapewniły Ariane 30 gwarantowanych lotów rocznie, to może by się opłacało odzyskiwać pierwsze stopnie. Poza tym rządy Europy wystrzeliwują za mało wojskowych i rządowych ładunków – USA wystrzeliwuje ich ponad 10 razy więcej niż Europa (pomimo budowy konstelacji Galileo!) i problemy Ariane to wszystko wina krótkowzroczności rządów Europy które nie zdają sobie sprawy z dominacji USA. Europa potrzebuje własnego samolotu 5 generacji a ten nie będzie możliwy bez własnej konstelacji satelitów telekomunikacyjnych. I tak dalek i tak dalej…
CEO Ariane Group jest wyraźnie sfrustrowany i nie dziwię mu się. Dostał w końcu 4 miliardy dolarów na zaprojektowanie i zbudowanie pierwszego egzemplarza Ariane 6 – jednorazowej rakiety. To tylko dwa razy więcej niż wydało SpaceX na zaprojektowanie Falcona 9 z pierwszym stopniem wielokrotnego użycia. Jednakże wiele z jego argumentów ma sens – to że Europa musi mieć własny program kosmiczny i że powinna inwestować więcej. Niestety jak raz za razem pokazuje historia, jedynym sposobem na stworzenie czegoś efektywnego nie jest palenie rządowych pieniędzy na dużych stosach, ale pozwolenie firmom prywatnym konkurować o te pieniądze. Europa tego nie lubi – zarówno samoloty jak i rakiety są kontrolowane przez rządy i uważane za produkt strategiczny. Co więcej nikt nie próbuje stworzyć czegoś podobnego co nastąpiło w USA – prężnego przemysłu kosmicznego. Wręcz przeciwnie – jakiekolwiek pieniądze na tworzenie karykaturalnej wersji tegoż są pompowane do rządowych organizacji, które w pocie czoła je marnują.
Cóż, pomimo frustracji szefa Ariane Group nie widzę szans na to by Ariane 6 się utrzymała na rynku. Model biznesowy zakłada że firmie uda się sprzedać kilka lotów rocznie „prywaciarzom”( a resztę kupią rządy Europy). W połowie przyszłej dziesięciolatki na rynku USA będzie nadmiar rakiet w stosunku do ładunków co pewnie będzie skutkowało zdecydowanymi obniżkami cen w walce o klientów. Wiemy że SpaceX może spokojnie obniżyć cenę lotu F9, możemy podejrzewać że Blue Origin będzie konkurencyjny cenowo do SpaceX. Ariane 6 z jednostkową ceną za lot znacznie powyżej obecnych (a nie przyszłych!) cen SpaceX nie ma szans na takim rynku. Rządy Europy będą musiały zdecydować się czy dać firmie jeszcze większe subsydia i powtórzyć historię ULA (do której USA dopłacało sporo właśnie dlatego że Ariane łamiąc zasady konkurencji oferowała subsydiowane loty dla klientów komercyjnych), czy wyrzucić następne kilka miliardów euro w budowę rakiety wielokrotnego użycia ryzykując to że jak już będzie gotowa to SpaceX będzie jeszcze tańszy, czy pójść śladami USA i pozwolić na powstanie prywatnych, europejskich firm kosmicznych. Tyle że wtedy może być już za późno. Jak na rynku startował SpaceX, to poprzeczka była bardzo nisko. Blue Origin ma już poprzeczkę znacznie wyżej, ale ma też miliardy od Bezosa. ULA, bez miliardów wydaje się iść w podobną stronę jak Ariane – buduje rakietę która od początku będzie niekonkurencyjna cenowo z nadzieją że rząd USA da im subsydia na przeżycie. W sumie to jedyna nadzieja dla Ariane i ULA leży w jakiejś spektakularnej porażce SpaceX. Gdyby tak firmie pod rząd wybuchło kilka rakiet – można by wtedy powiedzieć że to wszystko wina pościgu za wielokrotnym używaniem pierwszego stopnia, że jest to nierealne i że technologia lat 70’tych nadal jest najnowocześniejszą.